sobota, 30 listopada 2013

Ponad życie...

Dzisiaj będzie smutno... .
Jak to zwykle bywa, całkiem przypadkiem natrafia się na filmy, książki, spektakle... . A potem... ciężki jest powrót co codzienności... myśli ciągle krążą wokół jednego... .

Nad życie to film biograficzny. Film, który kreśli w piękny sposób, bo piękną była, Agatę Mróz. 

czwartek, 28 listopada 2013

Matt w Filharmonii Bałtyckiej

Dzisiaj. W Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina w Gdańsku wystąpi światowej sławy jazzowy wokalista Matt Dusk.

Matt będzie promować swój najnowszy album My Funny Valentine: A Chet Baker Songbook. 

Mathew-Aaron Dusk jest kanadyjskim muzykiem i niektórzy twierdzą, że jest następcą Franca Sinatry. Całkowicie się zgadzam... .

W latach dziecięcych i wczesnoszkolnych Matt zajmował się muzyką poważną i operą. Ale w wieku lat 17 zaczął zmieniać styl. 

W 1998 roku wygrał kanadyjski konkurs młodych talentów pokonując ponad 650 uczestników.

I tak zaczęła się jego kariera muzyczna... .

Pierwszą płytę zatytułowaną The Way It Is wydał w 2001 roku. Do tej pory ukazało się jego siedem płyt.


Bardzo, bardzo żałuję, że nie będę dzisiaj na tym koncercie... .  




środa, 27 listopada 2013

Jedenaste róże rozdane...




Podczas, gdy cała Polska w poniedziałkowy wieczór oglądała od lat niewidziany spektakl "Kobry", w warszawskim Uffico Primo rozdano po raz jedenasty "Róże Gali".
Piękny to był wieczór... Obejrzałam retransmisję (niestety tylko) z tego wydarzenia... 

Anna Czartoryska-Niemczycka i Tomasz Kammel poprowadzili z szarmem, z wdziękiem i w pięknym stylu tę uroczystość. 


Oprawę muzyczną zapewniły dwa występy. Natalia Sikora, zwyciężczyni drugiej edycji The Voice of Poland brawurowo wykonanym przeboje Cry Baby, Margaret w swojej piosence Thank you very much oraz duet Justyna Steczkowska i Michał Sobierajski.

Pośród osób rozdających statuetki nie zabrakło gwiazd, które wyglądały... jak gwiazdy :-) Tak więc była olśniewająca Grażyna Szapołowska, jak zwykle pięknie wyglądająca Justyna Steczkowska, świetnie prezentująca się Grażyna Torbicka i jak zwykle wciąż zaskakująca Monika Richardson.

Statuetki dwutygodnik przyznał w tym roku w kategoriach: film, teatr, muzyka, książka, media i debiut. 

W kategorii Film statuetkę otrzymali Agnieszka Grochowska i Robert Więckiewicz za role w filmie Wałęsa.Człowiek z nadziei. 


W kategorii Muzyka statuetkę otrzymała... Maryla Rodowicz..., która wyglądała olśniewająco... za wydanie pełnej kolekcji swoich płyt z okazji 45-lecia działalności artystycznej... to już 45 lat... a Pani Maryla wciąż jest Królową Sceny, wciąż wygląda pięknie... 


W kategorii Książka statuetkę otrzymała Beata Pawlikowska za serię W dżungli podświadomości


W kategorii Teatr statuetkę otrzymała wciąż piękna Krystyna Janda za monodram Danuta W. 


W kategorii Media statuetkę otrzymała Agata Młynarska, swoją drogą, jak Ona to robi, że wygląda coraz młodziej... za powrót do telewizji z własnym programem. 


I w kategorii Debiut statuetkę otrzymał jedyny rodzynek w tym towarzystwie, młodziutki ale już bardzo znany i utalentowany Maciej Musiał za udział w prowadzeniu The Voice of Poland oraz za główną rolę w filmie Mój biegun


Zostały jeszcze przyznane dwie nagrody specjalne.
I tak za popularyzowanie polskiej mody statuetkę otrzymał Projekt "T Mobile Fashion"... 


 oraz za działalność fundacji A kogo? oraz za klinikę Budzik - Ewa Błaszczyk, dla której specjalnie żywię wielki szacunek i podziw. 


A potem już był wielki finał, wszyscy nagrodzeni zostali poproszeni na scenę, oklaskom i wiwatom nie było końca... .  





wtorek, 26 listopada 2013

Debiut "Kobry"

Z ogromną niecierpliwością czekałam wczoraj na spektakl Teatru Telewizji. Wszak miała być premiera w dodatku "na żywo". I była... .

Dawne grzechy Rogera Mortimera Smitha w przekładzie Bogusławy Plisz-Góral i reżyserii Krzysztofa Langa to wspaniała, pełna humoru thrillerowa opowieść o dwóch kumplach ze światka przestępczego, przebiegłym George'u i nieco otępiałym Lennie. Jak zdobyć szybko pieniądze? Najlepiej porwać córkę pewnego bogatego przedsiębiorcy, niejaką Charlotte Chamberlain... .

Jak to w komedii bywa, sytuacja wymyka się spod kontroli i... następuje cała masa przeróżnych, zaskakujących zwrotów sytuacji.

Pomysł na sztukę miał pan Smith genialny. Reżyser wykorzystał wszystkie możliwości, aby przedstawienie było świetne... .

Mnie jednak zabrakło... chyba doświadczenia aktorów z przebywania z większą publicznością. 

Dla przypomnienia: Georga grał Adam Woronowicz, Lennie'go Tomasz Karolak, Charlottę Kamilla Baar, natomiast genialnego inspektora Crichtona Jan Frycz. 
Cóż, początek sztuki poraził mnie... sztucznością gry, ciągłymi pomyłkami w tekście Georga, nieprzekonywującą mimiką Charlotty. 

Postanowiłam jednak wytrwać do końca... wszak obiecałam sobie napisać parę słów o tym spektaklu na moim blogu... .

Pan Karolak rozczarował mnie bardzo miło i już mogę powiedzieć, że wchodzi do grona ulubionych przeze mnie aktorów.

A pan Frycz... dla Niego gra czy to dla grona kameralnego czy też dla całej Polski nie ma znaczenia. On zawsze jest perfekcyjny. I w tym spektaklu również był. I to głównie On uratował honor całemu przedstawieniu.

Po spektaklu aktorzy bardzo się sumitowali, tłumaczyli, że stres był ogromny. I tak się zastanawiam, czy do takich spektakli "na żywo" nie powinno zatrudniać się li tylko aktorów z bogatym doświadczeniem i umiejętnościami radzenia sobie ze stresem... .

Czy obejrzałabym tę sztukę jeszcze raz? Nie... .



Ale mam nadzieję na rehabilitację "Kobry". Już są zapowiedzi - otóż 9 grudnia Teatr Telewizji poczęstuje nas kolejną premierą. Tym razem będzie to Udręka życia Hanocha Levina w reżyserii Jana Englerta, a w rolach głównych zobaczymy Annę Seniu, Włodzimierza Pressa i Janusza Gajosa. Już się cieszę... .

sobota, 23 listopada 2013

Zaśpiewam Ci Tuwimem...

Rok Juliana Tuwima jeszcze trwa... . 
Wiadomą jest rzeczą, że utwory Tuwima od dawna były chętnie wykorzystywane jako teksty piosenek. 
Pośpiewamy?...

Przed wojną piosenki z tekstem Tuwima śpiewał Mieczysław Fogg, śpiewała Hanka Ordonówna...
Miłość ci wszystko wybaczy...



Miłość Ci wszystko wybaczy 
Smutek zamieni Ci w śmiech. 

Miłość tak pięknie tłumaczy: 
Zdradę i kłamstwo i grzech. 

Choćbyś ją przeklął w rozpaczy, 
Że jest okrutna i zła, 

Miłość Ci wszystko wybaczy 
Bo miłość, mój miły, to ja. 

Jeśli pokochasz tak mocno jak ja, 
Tak tkliwie, żarliwie, tak wiesz, 

Do ostatka, do szału, do dna, 
To zdradzaj mnie wtedy i grzesz. 

Bo miłość Ci wszystko wybaczy 
Smutek zamieni Ci w śmiech. 

Miłość tak pięknie tłumaczy: 
Zdrade i kłamstwo i grzech. 

Choćbyś ją przeklął w rozpaczy, 
Że jest okrutna i zla, 

Miłość Ci wszystko wybaczy 
Bo miłość, mój miły, to ja.



Pokoik na Hożej najpierw śpiewała Zofia Terne, potem Kalina Jędrusik...



Brylantowe i mroźne błyszczą gwiazdy w przestworzach, 
Z wieczną gwiezdną chorągwią noc sprawuje swą straż, 
A ty, biedna dziewczyno, w pokoiku na Hożej 
Siedzisz sama przy oknie i łkasz. 
A przyczyna wiadoma: jakiś chłopak bezecny 
Najpierw miał, potem rzucił, przedtem kochał, dziś nie, 
A ty dalej go kochasz, no przypuśćmy, powiedzmy 
I codziennie go widzisz we śnie. 

Potem ziemia jest, lądy i morza, 
A na ziemi wśród krajów i miast 
Skrawek drobny: Warszawa i Hoża, 
Co to znaczy wśród światów i miast? 
Ty codziennie na Hożej, a ja często na Polnej, 
Siedzę sama, samotna i wpatruję się w noc, 
I podobno jest trzecia, która mieszka na Solnej, 
Czwarta, piąta, tysiączna, ach, moc! 
W każdym mieście: w Paryżu, w Kopenhadze, Londynie, 
Nawet w Tokio, w Kaliszu, Jokohamie, czy wiesz? 
Pęka serce z miłości jakiejś biednej dziewczynie, 
Wiec na Hożej tak musi być też. 
Lecz ty jeden zrozumiesz, o Boże, 
W majestacie gwiaździstym twych szat, 
Że ważniejsze jest serce na Hożej 
Niż te gwiazdy, mgławice i świat. 

Trawę śpiewał zespół Pustki...



Trawo, trawo do kolan!
Podnieś mi się do czoła,
Żeby myślom nie było 
Ani mnie, ani pola.

Żebym ja się uzielił,
przekwiecił do rdzenia kości
I już się nie oddzielił
Słowami od twej świeżości.

Abym tobie i sobie 
jednym imieniem mówił:
Albo obojgu - trawa,
Albo obojgu - tuwim.


Wspomnienie - oczywiście Czesław Niemen...



Mimozami jesień się zaczyna
Złotawa, krucha i miła
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna
Która do mnie na ulicę wychodziła
Od twoich listów pachniało w sieni
Gdym wracał zdyszany ze szkoły
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły

Mimozami zwiędłość przypomina
Nieśmiertelnik żółty październik
To ty, to ty moja jedyna
Przychodziłaś wieczorem do cukierni
Z przemodlenia, z przeomdlenia senny
W parku płakałem szeptanymi słowy
Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny
Od mimozy złotej, majowy

Ach z czułymi przemiłymi snami
Zasypiałem z nim, gasnącym o poranku
W snach dawnymi bawiąc się wiosnami
Jak tą złotą, jak tą wonną wiązanką

Wiersz Kobiece śpiewał zespół Strachy na Lachy...



Z rzeki szła wczesna. Kochała.
Chyliła szczęśliwą głowę.
Pachniała porankiem ciała,
Mydłem migdałowem.

Ciału był wieczór w rzece,
Zielony i nimfowy,
Tylko głowie w białej spiece
Nad wodą był żar miodowy.

Teraz niosła kobiece
Znużenie zakochane,
Żeńskie pełne owoce,
W toni wodnie widziane.

Niosła wiecznie kobiece
Ścieżką brzózek i cienia.
W zaroślach waliło serce
Tajnego zapatrzenia.

Pod surowym jedwabiem
Mdlały biodra brzozowe,
Ślizgało się po niej serce
Mydłem migdałowem. 


To jeszcze jeden cudny Tuwima wiersz...
Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem i poezja śpiewana z muzyką Grzegorza Turnau w wykonaniu Macieja Stuhra... 


Spotkali się w święto, o piątej przed kinem
Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem
Tutejsza idiotko!- rzekł kretyn miejscowy
Czy pragniesz pójść ze mną na film przebojowy
Miejscowa kretynka odrzekła; z ochotą
Albowiem cię kocham tutejszy idioto
Więc kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko
I poszedł do kina z tutejsza idiotką

Na miłym macaniu minęła godzinka
I była szczęśliwa miejscowa kretynka
Aż wreszcie szepnęła: kretynie tutejszy!
Ten film mam wrażenie jest coraz nudniejszy.
Więc poszli na sznycel, na melbę, na winko
Miejscowy idiota z tutejszą kretynką.

Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym
Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym
W ten sposób dorobią się córki lub syna
Idioty, idiotki, kretynki, kretyna,
By znowu się mogli spotykać przed kinem
Tutejsza idiotka z miejscowym kretynem.


środa, 20 listopada 2013

Powrót "Kobry"

Czwartki były zarezerwowane dla niej. Ulice miast pustoszały, kawiarnie i restauracje świeciły pustkami. Tuż po Dzienniku Telewizyjnym, po godzinie dwudziestej cała Polska zamierała przed telewizorami...


Gorąca herbata na stole, dla tych, którzy zmęczeni - kawa, jakieś kanapki, tartinki, paluszki słone... . Wygodny fotel, kanapa, choćby krzesło... .
Jest...


Teatr Sensacji "Kobra" rozpoczynał swój seans... .
Pierwszy został wyemitowany w lutym 1956 roku. A były to Zatrute litery według kryminału Agaty Christie, spektakl reżyserował Józef Słotwiński.
I tak co tydzień... ten telewizyjny "serial" sztuk sensacyjnych i fantastycznych zajmował nas aż do końca lat osiemdziesiątych. 

Początkowo, jak i inne spektakle teatru telewizji, programy były "puszczane" na żywo. Dopiero później pojawił się tzw. telerecording i powstała możliwość nagrywania spektakli. 

Spektakle były bardzo starannie dopracowane, wspaniała muzyka, doborowa obsada. Pamiętam kilka twarzy, które zawsze przewijały się przez spektakle: Joanna Jędryka, Anna Milewska, Ewa Wiśniewska, Barbara Wrzesińska, Stanisław Zaczyk, Krzysztof Chamiec, Mieczysław Voit, Ryszard Barycz, Władysław Kowalski, Jerzy Kamas.

Ostatnim spektaklem był remake z 1975 r., nagrany w 1993 r. Upiór w kuchni w reżyserii Janusza Majewskiego z Ireną Kwiatkowską, Hanną Śleszyńska i Wiktorem Zborowskim. 


Dla miłośników "Kobry" mam dobrą wiadomość: Teatr Sensacji powraca... .

W najbliższy poniedziałek, 25 listopada, tuż po Wiadomościach... :-) będziemy mogli znowu "na żywo" obejrzeć spektakl  Dawne grzechy w reżyserii Krzysztofa Langa na podstawie dramatu  Rogera Mortimera Smitha.

Autorzy zapowiadają dużą dawkę emocji, strachu i... humoru.  

W sztuce zobaczymy między innymi Kamillę Baar, Adama Woronowicza i Tomasza Karolaka. 


niedziela, 17 listopada 2013

Rozterki Meryl czyli... Mamma Mia!

Ten film mogę oglądać "na wciąż"... . 
Wczoraj przypomniany przez rodzimą telewizję, dzisiaj o 14.55 znowu powtórka... .
Mamma Mia! bo o nim mowa, jest ekranizacją musicalu, koprodukcją brytyjsko-amerykańską z 2008 roku.
Ponad całą treścią góruje ABBA. Tym razem nie wykorzystano w filmie oryginalnych nagrań zespołu, a nawet na potrzeby fabuły - zmieniono nieco treść piosenek.



sobota, 16 listopada 2013

Zabawa słowem czyli... znalezione w internecie

Andrzeja Waligórskiego, poetę, satyryka, dziennikarza znają chyba wszyscy. Jego genialna "Ballada o Cysorzu" przeszła do klasyki... ja zakwalifikowałabym ją do poezji śpiewanej... :-)



Ale, ja dzisiaj nie o tym... .

Tadeusz Woźniak przed laty śpiewał "Zegarmistrza światła"... .
A Waligórski... zabawił się słowem i z pod pióra wyszło takie arcydzieło:

Hydraulik dźwięku

A jeśli przyjdzie kiedyś po mnie
Hydraulik dźwięku Fioletowy
Żeby mi odbić szajbę w głowie,
To będę czysty i różowy,
Otworzę lufty i lufciki,
Spłoną hydranty i nocniki,
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I wyjdę, ale nie na zawsze!

A jeśli przyjdzie innym razem
Gazownik uczyć Znakomity
Żeby mnie napompować gazem -
Będę umyty i utyty,
Wycisnę wągry, spuszczę wodę,
Minister wręczy mi nagrodę,
Prasa mi zrobi analizę,
I wtedy na sam szczyt wylizę!

A jeśli zjawi się osiołek,
Strażak postępu Uśmiechnięty
By mnie znienacka kopnąć w tyłek,
To będę czujny i wypięty -
Otworzę wszystkie drzwi na przestrzał,
Nabiorę światła i powietrza,
Wystrzelę jak z korkowca korek
I poszybuję wprost do Tworek!

poniedziałek, 11 listopada 2013

Luciano w Chinach

TVP Kultura przypomniała wczoraj koncert z 1989 roku z Chin z Beijing Opera. W roli głównej - Luciano Pavarotti. 
Emerson Buckley dyrygował orkiestrą Municipal Opera Theatre of Genoa. 
W programie były utwory Puciniego, Verdiego, Mascaniego... . 



Nie ukrywam, że była to uczta i dla mojego ucha i dla duszy... . 
Warto przypomnieć sylwetkę genialnego tenora, zmarłego sześć lat temu.

Urodził się w 1935 roku w Modenie. 
Marzył o karierze... piłkarskiej. Ale temu sprzeciwiała się jego matka. Namawiała go, aby został... nauczycielem. 
Luciano uległ jej namowom, ale po dwóch latach zrezygnował, aby bez reszty oddać się muzyce.
Studiował najpierw w Modenie, u profesora Arriga Poli, potem w Mantui u profesora Ettore Campogallianiego. 
Specjalizował się w repertuarze bell canto.

Występował chyba na wszystkich ważnych scenach operowych świata... . 
Mimo, że nazywany był... "królem odwoływania". A to dlatego, że często wycofywał się z przedstawień... .

W 2003 roku Pavarotti poślubił swoją sekretarkę, Nicolettę Mantovani, z którą miał już córkę. On miał 68 lat, ona - 35 lat młodsza. 

I tu nasuwa się moje prywatne spostrzeżenie - poprzednia długoletnia partnerka Luciano chyba niezbyt dobrze dbała o maestro. Zauważyłam, że odkąd był z Nicolettą, tenor wyraźnie schudł, jego twarz i sylwetka nie była taka "nalana", ubrania lepiej leżały, jakby byłe staranniej skrojone, dokładniej wyprasowane... . A i głos... był jakby... mocniejszy... . 

W Polsce wystąpił dwukrotnie: w 1964 roku w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy oraz w 1995 roku w Sali Kongresowej w Warszawie. 

Karierę Luciano zakończył w 2004 roku.  Jeszcze tylko w 2006 roku, podczas otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Turynie zaśpiewał arię Nessun dorma z opery Turandot. To był luty... . A w lipcu przeszedł poważną operację usunięcia raka trzustki i już więcej nie występował... .

Zmarł 6 września 2007 roku w swoim domu w Modenie. 












czwartek, 7 listopada 2013

Czytaj, czytaj, czytaj: #8 "Przygoda fryzjera damskiego" Eduardo Mendoza

Obiecałam mojej koleżance Patrycji, że już nigdy, przenigdy nie będę oceniać książek po przeczytaniu "mniejszej całości". Obiecałam to nie tylko Jej, ale i sobie. Niestety. Obietnicę złamałam, mam nadzieję, że Patrycja mi wybaczy, bo ja... ja już sobie wybaczyłam... .

A okrutne złamanie przyrzeczenia nastąpiło za sprawą powieści Eduardo Mendozy Przygoda fryzjera damskiego.

Eduardo Mendoza jest jednym z najwybitniejszych współczesnych pisarzy hiszpańskich. Pracował jako adwokat, radca prawny i tłumacz przy ONZ. 

I dalej, na obwolucie książki można przeczytać między innymi:

Przygoda fryzjera damskiego przez wiele miesięcy nie schodziła z pierwszych miejsc hiszpańskich list bestsellerów i została entuzjastycznie przyjęta przez krytykę.

Po takiej rekomendacji z ochotą zabrałam się za lekturę... 

Tu nie będę komentować, recenzować (bo do recenzji tej powieści nie mam właściwie prawa, jako że... utknęłam przeczytawszy kilkadziesiąt stron), a zacytuję kilka fragmentów, aby ukazać obraz dzieła:

Nie mając celu i dysponując zaledwie stupesetową monetą, którą wręczył mi doktor Sugranes, skierowałem się do dzielnicy, gdzie w dobrych czasach i od najmłodszych lat poniewierała się moja siostra Candida. Była to dość oddalona od centrum, raczej uboga część miasta, której przytulne bramy, oświetlenie dyskretne, żeby nie powiedzieć żadne, rześki i uporczywy fetorek oraz obecność istot takich jak Candida przyciągały klientelę niezbyt liczną i niegrzeszącą nadmiarem wdzięku, młodości, zdrowia, wykształcenia, subtelności, majątku i zamiłowania do higieny osobistej, a zarazem bardzo stałą w swoich złych nawykach, bezpośrednią w obcowaniu i łatwą do zadowolenia Klientelę, z którą Candida utrzymywała więź niezbyt żywą, lecz do pewnego stopnia czułą, bo choć jednak jest prawdą, że natura poskąpiła jej uroku, talentu i rozumu, życie nie okazało się wobec niej miłosierne...

Powyższy opis zapalił w mojej głowie światełko ostrzegawcze, że to chyba nie jest lektura, którą będę się zachwycać... . Czytałam dalej...

Są kobiety, na których aparycję magiczny wpływ wywiera zmiana stanu cywilnego na lepszy, powodując prawdziwą transfigurację. Nie był to jednak przypadek Candidy, którą znalazłem, mówiąc oględnie, autentycznie zeszkaradniałą, jak gdyby lata, które upłynęły od naszego ostatniego spotkania, regularnie częstowały ją mocnym kuksańcem.
-Cześć, Candida - wyszeptałem - Wyglądasz uroczo.
Wbreb wszelkim przewidywaniom wykonała grymas, który u naczelnych mógłby uchodzić za uśmiech....

To przecież ma być powieść satyryczna, więc może nie powinnam się obrzydzać, a... śmiać do rozpuku...

Podczas czytania uwielbiam jeść jabłka. Przygotowałam sobie pysznego Ligola i pogrążyłam się w lekturze:

Przez pierwsze dni, korzystając z przedłużającego się wyjątkowego braku klientów, zająłem się sprzątaniem i porządkowaniem lokalu. Kijem od szczotki wypłoszyłem zadomowione w zakładzie szczury, a kopniakami przepędziłem liszajowate koty, które zawarły z tymi pierwszymi haniebny pakt o nieagresji. Podeszwą buta przekonałem pchły, pluskwy, gnidy, karaluchy i stonogi, by zmieniły miejsce zamieszkanie. Usunąłem pijawki, które znalazły schronienie w lokówkach./.../

Jabłuszka zostawię na inną okazję... . 
Jeszcze próbowałam ostatkiem sił czytać dalej...

/.../ Obraz pani Margherity piorącej mężowskie skarpetki w zlewie restauracji lub brudnych pieluszek walających się między świeżum ciastem napełniał mnie marzeniami o spokojnym, monotonnym żywocie, do którego zawsze w głębi ducha tęskniłem, lecz który świat, los czy też moje własne błędy umieściły poza moim zasięgiem.

Wystarczy. 
Ja chyba na stare lata zrobiłam się estetką... . 
Tu muszę stwierdzić, że Hiszpanie są dziwnym narodem i mają dosyć swoisty gust. Kilka tygodni na liście bestsellerów... . 
Jeśli ktoś czytał tę książkę, proszę mnie przekonać, abym ją czytać dokończyła... .







środa, 6 listopada 2013

Jak to czasem pozory potrafią mylić...

Poniedziałkowy teatr TV przypomniał sztukę  Alana Ayckbourna p.t.: Pozory mylą. Sztukę wyreżyserował Janusz Majewski.

Justin i Julie-Ann mieszkają razem. Właśnie się zaręczyli. Chcą o tym fakcie poinformować rodziców. W tym celu przygotowują kolację... 

Tu muszę sprostować, że prawdopodobnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie akcja się rozgrywa, panują inne obyczaje-nieobyczaje i młodzi ludzie nie zaręczają się w obecności najbliższej rodziny ani też potencjalny narzeczony nie prosi o rękę ojca swojej wybranki... . Ot, taki niezwyczajny kraj...

Julie-Ann jest, delikatnie mówiąc, bardzo nerwową osóbką i niezwykle jej przeszkadza brak jednego widelczyka do deseru. W poszukiwaniu - wychodzi z mieszkania... . W tym czasie na balkonie "ląduje" dosyć skąpo ubrana, mieszkająca dwa piętra wyżej, Paige. Dziewczyna uciekła przed swoim chłopakiem korzystając z jego nieobecności. Chwilę po niej, w mieszkaniu pojawia się jej ochroniarz Micky. I wcale nie mają zamiaru opuścić narzeczonych... .

W roli Julie-Ann wciela się Agnieszka Grochowska, Justina gra Antoni Pawlicki. Sąsiadkę kreuje Sonia Bohosiewicz, a jej body guarda - Robert Więckiewicz. Rodziców Julie-Ann wspaniale grają Anna Romantowska i Krzysztof Kiersznowski, zaś matkę Justina - genialna Grażyna Szapołowska.

Sztukę obejrzałam po raz kolejny, nie pamiętam, drugi, trzeci... . Za każdym razem tak samo mnie bawi i za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem Pani Grażyny Szapołowskiej. Ona nie wchodzi na scenę, ona się... pojawia, sunąc tuż nad ziemią... . Każdy Jej ruch jest jakby dokładnie wyreżyserowany, a jednak... spontaniczny. Nie ma zbędnej mimiki, zbędnego choćby grymasu czy... mrugnięcia. I ta figura... . 

Koniecznie obejrzyjcie... .



niedziela, 3 listopada 2013

Czytaj, czytaj,czytaj: #7 "Kochanek dziewicy" Philippa Gregory






Kiedyś już wspominałam, że powieści historycznych staram się unikać. Ale oczywiście są wyjątki od tej reguły... . 
Philippa Gregory urodziła się w Kenii, jest mniej więcej w moim wieku... no dobrze, starsza ode mnie o lat kilka... . 
Z Kenii przeprowadziła się z rodziną do Anglii, gdzie ukończyła historię na Uniwersytecie Sussex. A potem uzyskała doktorat z literatury XVIII-sto wiecznej. Tak więc wie, o czym pisze... .
A pisze... wspaniale... .
Kreśli portrety znanych i mniej znanych postaci historycznych, tych chlubnych i... mniej chlubnych. Ale wszystkie te postaci są bardzo, bardzo realne. Mają słabości, pasje, zalety i wady zwykłych śmiertelników.

Jestem po lekturze "Kochanka dziewicy", sześćset-stronicowej wspaniałej powieści, przedstawiającej młodziutką, dopiero co koronowaną królową Elżbietę I, córkę Henryka VIII i Anny Boleyn (która, nota bene, została ścięta przez szanownego małżonka za rzekome cudzołóstwo).   

Przede wszystkim pokazana jest atmosfera panująca na dworze Tudorów na przełomie XVI i XVII wieku. Intrygi, knowania, szepty po kątach, krzywe spojrzenia, fałszywe uśmiechy, sztuczne ukłony... . 
Atmosfera niezdrowa, nieczysta, brudna i fałszywa. 
W centrum tego towarzystwa - ona. Kapryśna, wbrew pozorom myśląca o sobie, a nie o Królestwie... . Najwyższa pora, aby Królowa miała potomka... . Ale Elżbieta nie chce męża, z którym będą ją łączyć stosunki li tylko rozsądne i polityczne. Ona chce mieć u swojego boku... Roberta Dudleya... .
Zdrajca, który dopiero co wyszedł z Tower, nie odstępuje Królowej ani na krok.  I tym samym szybko wkrada się w jej łaski. Ona, na razie,  powierza mu swoją stadninę koni. On codziennie czuje się w obowiązku wziąć swoją Panią na przejażdżkę konną... . Sami... .
Żądza władzy Roberta posuwa go coraz bardziej, śmielej w stronę Królowej. Ona, nie broni się przed najpierw nieśmiałym muśnięciem dłoni, włosów, policzka... . 
Droga do ślubu jest ciężka i... wyboista. Dudley jest żonaty, a Elżbieta wie, że jeśli ulegnie namiętnościom i poślubi Roberta, lud strąci ją z tronu za zdradę... . 
Erotyzm w, muszę przyznać, pięknym wydaniu oraz namiętność kapią z kart powieści... . 
Jest oczywiście pozytywna jednostka w całej opowieści - to niezwykle wrażliwa, cierpliwa, uczynna Amy Robsart. Wierna, kochająca, cierpiąca i... czekająca wciąż na męża...  pragnącego władzy i sławy... . Niewinna Amy zapłaci za swoją dobroć najwyższą cenę... .

Pierwsze pięćdziesiąt stron powieści, powiem szczerze, ciągnęły mi się w nieskończoność... . Treść wydawała mi się zbyt rozciągnięta, za dużo szczegółów... . Z każdą następną stroną... powieść wciągała mnie... aż do ostatniej strony... . 

To pierwsza powieść tej autorki, którą przeczytałam. Ale... na pewno nie ostatnia... . :-)


piątek, 1 listopada 2013

Po tamtej stronie...


Różo powiedz róży
szpaku powiadom szpaka
ogary szczekajcie ogarom jak zwykle w wielu tonacjach
czaplo wypaplaj czapli na żółtych nogach stojąc
mrówko powtórz to mrówce
miniemy. Potoczy się dalej
ziemia niebo powietrze
tylko ten kamień na polu
ten sam wciąż księżyc przed deszczem
wiara co pije ze skały
bez nas zostanie jeszcze.


(Ks. Jan Twardowski)