A emocje dotyczyły oczywiście Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.
Pięćdziesiątego pierwszego festiwalu.
Ubiegłoroczny, jubileuszowy oczywiście oglądałam i... jak zresztą pisałam, byłam zachwycona. Wszystkim i wszystkimi.
Niestety, nie mogę tego powiedzieć o tegorocznym festiwalu... .
Nie mam zastrzeżeń do muzyki, bo wiadomo, że w ostatnich czasach dobrze się dzieje w polskiej muzyce, artyści o mocnych, pięknych, pełnych głosach rosną nam jak przysłowiowe grzyby po deszczu, powstają piękne piosenki.
Ale...
Zacznę od konferansjerki... . Pierwszy dzień i Super Premiery 2014. Miały prowadzić brawurowo z dawką uśmiechu, radości i humoru... a wyszło... bardzo, bardzo słabo. O kim mowa? O dwóch pięknych (naprawdę pięknych) paniach: Katarzynie Pakosińskiej i Barbarze Kurdej-Szatan. Ale oprócz tego, że wyglądały... hm... .
Drugi dzień festiwalu i Super Jedynki 2014. Artur Orzech. Już myślałam, że będzie profesjonalnie i... co tu dużo mówić: jak należy. Bo lubię Pana Artura i cenię Jego dokładność i perfekcyjne przygotowanie. Do tego miła powierzchowność, takt, kultura.
A tu... pojawia się... Katarzyna Kwiatkowska i... niewypał... . I co z tego, że Panu Arturowi najwyraźniej opcja z panną, która wyskakuje jak "Filip z konopii" najwyraźniej... przeszkadzała... skoro reżyser pan Leszek Kumański tak sobie zaplanował... . To miał być chyba wstęp do kiepskiego kabaretu... .
A skoro już przy kabarecie jesteśmy... . Część druga koncertu sobotniego to właśnie Folkowo i Kabaretowo. Reżyserem tej części była Beata Harasimowicz a całość poprowadził, jak zwykle świetnie, Artur Andrus.
Eh... pamiętam z przed lat słynne "Imieniny Pana Janka"... to był kabaret... .
W sobotę jednak nierzadko płonęłam rumieńcem z zażenowania... . Szczególnie podczas występu kiepskiego (jak zwykle) Andrzeja Grabowskiego... .
Ogólny stan naszych kabaretów jest... wprost proporcjonalny do... stanu muzyków występujących w Opolu na tegorocznym festiwalu... .
Ale, jak zwykle są wyjątki... zawsze świetni Kryszak, Daniec i Pazura. I Kabaret Nowaki... . Istny majstersztyk.
I dzień trzeci Festiwalu. 25 lat! Wolność - kocham i rozumiem. Pod takim tytułem odbył się bardzo podniosły koncert, zwieńczenie trzydniowych zmagań muzyków. Tu koncert prowadzili Małgorzata Kożuchowska i Adam Woronowicz. Oboje świetni aktorzy, bardzo miła, gładka i ciekawa konferansjerka. I wszystko byłoby świetnie gdyby... pani Małgorzata (szczególnie w pierwszej części koncertu) tak bardzo nie zasłaniała swoich krągłości (stan błogosławiony jest tajemnicą Poliszynela) okropnymi tiulami, falbankami... za dużo było tego wszystkiego... .
A potem wyszła Maryla Rodowicz. Zdumienie moje było ogromne... bo pani Maryla oprócz znowu dziwacznych strojów, które... co tu dużo mówić... nie dodają jej uroku... wystąpiła w repertuarze disco polo. Tego się po niej nie spodziewałam... . Wprawdzie piosenki były nieco "przerobione" na styl Maryli ale jednak... . Wyszło... żałośnie. Zresztą, sama Gwiazda nie była chyba zbyt zadowolona...
Kto zdobył jakie nagrody, wyróżnienia itp nie będę tu wypisywać, bo o tym możecie Państwo poczytać praktycznie... wszędzie. Nagrody były zasłużone, co do tego nie mam żadnych wątpliwości :-)
A przed nami jeszcze... Sopot... .
A ja i tak wolę Opole! Co tradycja, to tradycja.
OdpowiedzUsuń