środa, 5 lutego 2014

Pani Kalina...

Dzisiaj obchodziłaby swoje kolejne urodziny... 

Kalina Jędrusik urodziła się 5 lutego 1930 roku w Częstochowie. 

Aktorka filmowa i teatralna. Piosenkarka.

Absolwentka PWST w Krakowie.

Chyba nie było mężczyzny, który nie byłby po jej urokiem... . 
Pamiętam mojego dziadziusia, który jak urzeczony wpatrywał się w ekran telewizora, kiedy się pojawiała... . I pamiętam babcię, która zawsze wtedy była jakaś taka... zła... .

Kalina Jędrusik była... piękna. Eteryczna. Miała w sobie... magnetyzm. Na tamte czasy miała dużo za dużo seksapilu... . Czarodziejka... 

Współpracowała z Teatrem Wybrzeże, gdzie zadebiutowała w 1953 roku w sztuce Barbarzyńcy. A potem był Teatr Narodowy, Teatr Współczesny, Teatr Komedia, STS-y, Teatr Rozmaitości i w końcu Teatr Polski.

Zagrała w wielu filmach... . Stworzyła na pewno wspaniałe kreacje, ja pamiętam Ją z filmu Lekarstwo na miłość, gdzie zagrała Joannę...




Ale największą popularność zdobyła występując w Kabarecie Starszych Panów.
Po raz pierwszy pojawiła się tam w 1957 roku odcinku czwartym zatytułowanym Kaloryfeeria...




Jestem jedną z nielicznych kobiet, które uważają, że prawdziwa twórczość jest domeną tylko mężczyzn. Nie wiem, nie widziałam, nie spotkałam nigdy Mozarta w spódnicy czy Rembrandta w spódnicy.




Nie chciano mnie, nie umiano wykorzystać mojej urody i zdolności. Wyskubana zostałam ze swoich kolorowych piórek.






3 komentarze:

  1. Była Kalina...

    Kalina Jędrusik towarzyszyła mi - niestety tylko na ekranie telewizora - od wczesnych lat młodzieńczych. Jej wdziękami zachwycał się - ku złości mojej mamy - tato, ja zaś wsłuchiwałam się w jej piosenki, w jej tembr głosu, w nią samą. Próbowałam dojrzeć, co kryje się za woalem jej słów...
    Wnosiła do mojego nastoletniego życia nutę liryzmu, chwile zadumy. Pojawiała się na klika minut i znikała pozostawiając za sobą jakieś niedopowiedzenia, tajemnicę, niedosyt...

    Zrozumienie sensu wykonywanych przez nią piosenek odkryłam jednak dużo, dużo później. Wtedy, kiedy zawiedziona pierwszą swoja miłością usłyszałam piosenkę " Do Ciebie szłam".

    Była Kalina... Jest Kalina...

    Wciąż mi towarzyszy. W chwilach najmniej spodziewanych przychodzi do mnie ze słowem i muzyką.
    Czasem spływa ze szklanego ekranu ubrana w kalinowe nutki smutku, tęsknoty nienazwane i melancholię...

    Jest i dziś...w Dniu swych Urodzin...
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekne wspomnie Aniu. ja tez bylam pod jej urokiem i dobrze, ze o tym nie zapomnialas :9

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam o niej czytać, słuchać i oglądać filmy. :) Pozdrawiam serdecznie Haniu. :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, ale nie obrażaj :-)