Jej autorką jest Lucia. Lucyna Kleinert, przesądny, zodiakalny Bliźniak, cudowna osoba o złotym sercu, otwarta, z ogromnym poczuciem humoru zaprawionym autoironią, mieszka w Chorzowie.
Do Italii wyjechała przed kilku laty... za chlebem. I jak to w czasie takich wyjazdów bywa, przeżywała wzloty i spadki (bo na pewno nie upadki...).
Pracowała jako badante, co po włosku znaczy opiekunka.
Opiekowała się ludźmi starszymi, często wymagającymi stałej opieki. Tej "pielęgniarskiej" również... .
Ale Lucia, gołębie serce, z uśmiechem, humorem i ogromną cierpliwością stawiała czoła niedogodnościom... .
I o tym jest Dziennik badante.
Swoją opowieść zaczyna Lucia od przykazań dla emigrantki we Włoszech. A potem... jest czwartek, 11 lutego 2000 roku... .
Są wspomnienia z przeszłości, jest śmiech, są łzy... . Jest miłość do szpakowatego Włocha... . A w wolnych chwilach On czyli P. pokazuje Luci okolice cudownego Ascoli Piceno, miasta stu wież. Autorka w sposób niezwykle obrazowy pokazuje te nie turystyczne zakątki... .
Jechaliśmy przepiękną drogą, która biegła między stromym masywem górskim, aż do punktu, który we władanie wzięła już komercja. Parking, kasa biletowa, toalety i pełno straganów z pamiątkami. Aha, jeszcze oczywiście punkty gastronomiczne. (...)
Kiedy weszliśmy do pierwszej groty, po prostu zamarłam. Grota ta pełna była kolumn wyrzeźbionych przez miliony lat. Sklepienie ze stalaktytami... hen... hen wysoki. Ta sala nazwana była Salą Wielkiego Wiatru.
Do zwiedzania przeznaczone są długie pomosty zabezpieczone metalowymi barierkami. Gdzieniegdzie pomosty przechodzą w tarasy, z których ogląda się te cuda natury.
(cytat z książki, str.194-195)
Praca opiekunki, jak wszystkim wiadomo, jest ciężką. Odpowiedzialną. Ale i tu Lucia potrafiła znaleźć radość, sceny czasem niemal tragiczne okrasić nutą komizmu...
Słysząc głosy w sypialni, podążyłam dostojnie w jej kierunku (z racji kręgosłupa), stanęłam w drzwiach i co zobaczyłam i usłyszałam? Rita stała oparta o barierki łóżka z miną tragiczną (rąk nie łamała, bo głaskała Mario po miniczuprynie). A Mario (dźwięcznie, musiał śpiewać dobrze):
- Ooo Dioo, ooo Dio mio... o Diooo...
Na co Rita wprawdzie mniej dźwięcznie, ale za to górne rejestry w porządku:
- Ooo cocco, ooo cocco mio... o cocco...
Mario:
- Ooo Dioo, ooo Dio mio... o Diooo...
Rita:
- Ooo cocco, ooo cocco mio... o cocco... stai zitto.
Kiedy tak aria zabrzmiała ze trzy razy, zwinęłam Ritę, a Mario, nie mając widzów, po kilku minutach się uspokoił.
(cytat z książki, str.244-245)
A wszystko to oczywiście okraszone wspaniałymi przepisami kulinarnymi... .
Zanim Dziennik został wydany, Lucia "na żywo" dzieliła się swoimi spostrzeżeniami na Dziennikach Twojego Stylu. Byłam i czytałam je na bieżąco. I nie ukrywam, że czekam na ciąg dalszy... :-)
Aktualnie Lucia prowadzi bloga, na którym opowiada o swoim życiu:
http://luciabloxitalia.blox.pl/html
Blog bierze udział w Konkursie Blog Roku 2013 - głosujcie... :-)
A książką delektowałam się dzięki Autorce, od której ją dostałam wraz z dedykacją. Luciu, dziękuję Ci jeszcze raz. :-)
A ja tradycyjnie przypominam - jeśli podoba się Wam mój blog
sweet-bitter art - oddajcie proszę głos w konkursie Blog Roku 2013 -
sms o treści G00009 na nr 7122
(po literce "G" cztery zera, bez spacji)
(koszt sms 1,23,-)
Bardzo ciekawie się zapowiada, dziś jednak na blog nie dam rady wejść, głowa mi pęka już od pogrzebu. Myślałam że zemdleję tak się źle czułam, a ludzi było tyle że celebryta by się nie powstydził. To jest nic w porównaniu z tym co czujemy.
OdpowiedzUsuńDorotko, przytulam mocno... .
UsuńA gdzie moje podziekowanie Haniu ? No wobec tego, ze nie widze, jeszcze raz... za mile cieple slowa i cudowna recenzje dziekuje ***
OdpowiedzUsuńPrzedtem nie było... . Nie śmiałabym nie opublikować... :-)
UsuńCała przyjemność po mojej stronie *