W ubiegłym roku mój "stary" blog, Koko Country, brał udział w konkursie na Bloga Roku 2012.
W drugim etapie, etapie głosowania, dostałam sporo wiadomości od wielbicieli Kury Domowej, którzy zapewniali mnie o oddaniu na mnie głosu (w formie sms-a). Naliczyłam tych głosów około... pięćdziesięciu.
Z ogromnym napięciem czekałam na pojawienie się, na oficjalnej stronie konkursu, trzeciej "kuleczki" obok mojego bloga.
Dla niewtajemniczonych - owe kuleczki pozwalają nam się zorientować mniej więcej w ilości oddanych głosów i tak ci, którzy mają jedną kuleczkę mogą być przekonani, że zagłosowało na nich od 1 do pięciu osób. Posiadacze dwóch kuleczek żyją w przeświadczeniu, że tych głosów otrzymali od 6 do 50.
Powyżej 51 do 250 to już trzy kulki. Reszta... to już dla "wybrańców"... .
Głosowanie się skończyło, kulki w dniu głosowania, o godzinie 15.00 tradycyjnie zamieniły się w ilość głosów.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że na mojego bloga oddano tylko... 19 głosów!
Oszukali mnie... pomyślałam... nie wysłali, przekonywali, mamili... .
Straciłam serce do bloga... .
W kwietniu powstał sweet-bitter art. Ja, w gorącej wodzie kąpana, pomyślałam... a co tam, raz kozie śmierć... wystawiam.
I zgłosiłam sweet-bitter art do konkursu na Bloga Roku 2013.
I tak, jak w ubiegłym roku, dostałam sporo zapewnień, że głosy zostały wysłane. Tym razem nie było ich aż tak dużo, żebym wypatrywała trzech kulek, ale, miałam nadzieję na ponad trzydzieści.
I nadszedł dzień rozliczenia... . Godzina 15.00. Wchodzę. Patrzę. Oczom nie wierzę. 16 głosów... .
Tym razem jednak nie byłam odosobniona. Wszystkie moje Przyjaciółki Blogerki: Lucia, Meg, Daisy... liczyły na więcej oddanych głosów... .
Do tego jeszcze okazało się, że... wszystkie chwyty dozwolone. Można namawiać, mamić, urządzać konkursy... żeby tylko zdobyć wymarzone głosy.
Dlatego postanowiłam: nigdy więcej.
Ja już niejednokrotnie dziękowałam Tym, którzy zagłosowali zarówno w ubiegłym roku na Koko Country jak i w tym na sweet-bitter art. I tu jeszcze raz bardzo, bardzo Wam Kochani dziękuję. :-)
Koko Country w kategorii Ja i moje życie, w ubiegłym roku, na 555 zgłoszonych blogów zajęła 113 miejsce.
Sweet-bitter art w kategorii Kultura i popkultura, w tym roku, na 166 zgłoszonych blogów zajął 45 miejsce.
I jeszcze proszę przyjąć moje oświadczenie:
W przyszłości na pewno nie zgłoszę żadnego z moich blogów w konkursie na Bloga Roku. I na pewno nie oddam żadnego głosu na blogi biorące udział w tym konkursie. Proszę mnie do tego nie zachęcać.
Sprawę konkursu na Bloga Roku uważam raz na zawsze zamkniętą.
...jestem rozczarowana deklaracjami oddanych głosów SMS, miało ich być ponad 40, okazało się, że oddano...29. Nie rozumiem dleczego ludzie deklarują coś czego nie robią, i pewnie nie zrozumiem...jestem też, mimo wszystko, usatysfakcjonowana, bo na 190 blogów, mój zajął miejsce 45...dla mnie to sukces...tym bardziej, że jestem święcie przekonana, że te 29 głosów padło tylko i wyłącznie od Wiernych Czytelników...udostępnianie na FB czy Google plus nic nie dało...jestem tego pewna...ta brakująca liczba głosików pochodzi z deklaracji tam zamieszczonych, tym bardziej, że pewna jestem, że ci, którzy deklarowali SMS na mego bloga nie czytają go, bo to nie ich tzw. "klimaty"...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wystawię blog w przyszłym roku, nie mam pojęcia...chyba jednak nie, wiem już jakie ma "wzięcie" :)
Serdeczności:)
"Bylam ( bralam udzial w konkursie ), widzialam, ( wyniki ) nie zwyciezylam" i troche sie zdziwilam.. jak to dziala. Nie zarzekam sie, ze " nigdy wiecej" ale wszystko na to wskazuje. Motywuje mnie rowniez to, ze naprawde ciekawe blogi nie braly udzialu w konkursie na na "Blok Roku". Hania ... Buziaki :)
OdpowiedzUsuń