Kalina Jędrusik urodziła się 5 lutego 1930 roku w Częstochowie.
Aktorka filmowa i teatralna. Piosenkarka.
Absolwentka PWST w Krakowie.
Chyba nie było mężczyzny, który nie byłby po jej urokiem... .
Pamiętam mojego dziadziusia, który jak urzeczony wpatrywał się w ekran telewizora, kiedy się pojawiała... . I pamiętam babcię, która zawsze wtedy była jakaś taka... zła... .
Kalina Jędrusik była... piękna. Eteryczna. Miała w sobie... magnetyzm. Na tamte czasy miała dużo za dużo seksapilu... . Czarodziejka...
Współpracowała z Teatrem Wybrzeże, gdzie zadebiutowała w 1953 roku w sztuce Barbarzyńcy. A potem był Teatr Narodowy, Teatr Współczesny, Teatr Komedia, STS-y, Teatr Rozmaitości i w końcu Teatr Polski.
Zagrała w wielu filmach... . Stworzyła na pewno wspaniałe kreacje, ja pamiętam Ją z filmu Lekarstwo na miłość, gdzie zagrała Joannę...
Ale największą popularność zdobyła występując w Kabarecie Starszych Panów.
Po raz pierwszy pojawiła się tam w 1957 roku odcinku czwartym zatytułowanym Kaloryfeeria...
Jestem jedną z nielicznych kobiet, które uważają, że prawdziwa twórczość jest domeną tylko mężczyzn. Nie wiem, nie widziałam, nie spotkałam nigdy Mozarta w spódnicy czy Rembrandta w spódnicy.
Nie chciano mnie, nie umiano wykorzystać mojej urody i zdolności. Wyskubana zostałam ze swoich kolorowych piórek.
Była Kalina...
OdpowiedzUsuńKalina Jędrusik towarzyszyła mi - niestety tylko na ekranie telewizora - od wczesnych lat młodzieńczych. Jej wdziękami zachwycał się - ku złości mojej mamy - tato, ja zaś wsłuchiwałam się w jej piosenki, w jej tembr głosu, w nią samą. Próbowałam dojrzeć, co kryje się za woalem jej słów...
Wnosiła do mojego nastoletniego życia nutę liryzmu, chwile zadumy. Pojawiała się na klika minut i znikała pozostawiając za sobą jakieś niedopowiedzenia, tajemnicę, niedosyt...
Zrozumienie sensu wykonywanych przez nią piosenek odkryłam jednak dużo, dużo później. Wtedy, kiedy zawiedziona pierwszą swoja miłością usłyszałam piosenkę " Do Ciebie szłam".
Była Kalina... Jest Kalina...
Wciąż mi towarzyszy. W chwilach najmniej spodziewanych przychodzi do mnie ze słowem i muzyką.
Czasem spływa ze szklanego ekranu ubrana w kalinowe nutki smutku, tęsknoty nienazwane i melancholię...
Jest i dziś...w Dniu swych Urodzin...
Serdeczności:)
Piekne wspomnie Aniu. ja tez bylam pod jej urokiem i dobrze, ze o tym nie zapomnialas :9
OdpowiedzUsuńUwielbiam o niej czytać, słuchać i oglądać filmy. :) Pozdrawiam serdecznie Haniu. :)
OdpowiedzUsuń