Mgły Toskanii autorstwa Nataszy Sochy swoją premierę miały w lipcu 2018 roku.
Dwudziestodziewięcioletnia Helena Magdalena jest konserwatorem sztuki. Lena, bo tak wszyscy ją nazywają, mieszka ze swoim partnerem - Igorem, fotografem. W wyniku selekcji najlepszego znawcy restauracji obrazów, Lena dostaje zlecenie odnowienia fresku w kościele w Sienie. Jedzie do Toskanii nie zastanawiając się ani chwili. Od tej pory już poukładany, wydawałoby się, świat wywraca się do góry nogami.
Mgła oznacza mocno ograniczoną widoczność. Powstaje nie tylko tam, gdzie jest wilgoć, również wskutek temperatury, ruchu powietrza i wirujących w nim zabrudzeń. To nie jest tylko zwykłe zjawisko atmosferyczne, to coś bardziej skomplikowanego. Przy bezwietrznych warunkach jej warstwa może mieć kilkadziesiąt centymetrów grubości i przypomina mleko, przez które niewiele widać. Ale kiedy zawieje silniejszy wiatr, grubość tego mleka wynosi nawet kilkaset metrów. Lena błądziła właśnie w takiej mgle. Rozległej, nieprzepuszczalnej, na swój sposób pięknej, ale i mylącej.
Tytułowe mgły, to począwszy od nazwiska głównej bohaterki - Nebia (nebbia - po włosku znaczy mgła), poprzez rozterki Leny, jej szukanie po omacku szczęścia, zadowolenia, miejsca i osób, z którymi będzie w przyszłości chciała dzielić swoje życie.
Mgły Toskanii to książka przede wszystkim o sztuce. O sztuce wyboru. Wyboru partnera życiowego, wyboru miejsca, w którym chce się żyć.
Fabula jest tylko pretekstem do pokazania piękna Toskanii, jej barw, jej zapachu i jej smaku.
- Jest pięknie - usłyszał jej głos. - Jest tak, jakbym zanurzyła się we
wszystkie te kolory, których na co dzień używam do reprodukcji obrazów.
chociaż nie. Dominuje sjena palona, ochra, soczysta zieleń traw i ta
ciemniejsza, cyprysów. Jest jeszcze wanilia i żółć kamiennych murów. I
rdza albo karmel, albo toffi, a to wszystko zamknięte w kawie. Kocham to
miejsce, ale tęsknię.
Jest pretekstem do pokazania, jak ważne jest docenianie rzeczy małych, wydających się być nieistotnymi. Wreszcie do pokazania, że należy cieszyć się każdą chwilą i każdą błahostką.
Wielowymiarowość tej powieści, przesycona zapachem, kolorem, smakiem powoduje, że Mgły Toskanii chce się czytać wciąż i wciąż i wciąż.
Opisy rytuałów, potraw, krajobrazów sprawiają, że chciałam być tam już, natychmiast.
Jeśli pojedziesz ze mną do Rzymu i skupisz się wyłącznie na jednej rzeczy, przeżyjesz ją w stu procentach i zapamiętasz już na zawsze. Ludzie mają dziwną tendencję do odhaczania wydarzeń w swoim życiu, a im więcej ich jest, im pełniejszy mają zeszyt, tym bardziej czują się dumni. Ale zadaj im wtedy pytanie, co zostało w ich głowach. Co utkwiło im w nich tak bardzo, że potrafią do tego wracać bez zastanowienia, jakby dopiero przed momentem doświadczyli czegoś niezwykłego lub poczuli smak potrawy, którą zjedli chwilę temu. Biegnąc przez życie, gubimy nie tylko poszczególne minuty, ale i dni, tygodnie, czasem lata.
Koniecznie przeczytajcie tę powieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj, ale nie obrażaj :-)