wtorek, 31 października 2017
Czytaj, czytaj, czytaj: #101 "Trzymaj się, Mańka!" Małgorzata Kalicińska
Trzymaj się, Mańka! autorstwa Małgorzaty Kalicińskiej, jest kontynuacją bestsellerowej Lilki.
Powieść swoją premierę miała pod koniec września 2017 roku.
Tytułowa Marianna to kobieta dojrzała, po pięćdziesiątce. Była żona, matka dorosłego syna, córka kochającego ojca. Atrakcyjna, inteligentna, dowcipna i taka, jak to u Kalicińskiej bywa, zwyczajna. Kobieta "po przejściach". Po owych "przejściach" (śmierć bliskich osób, rozwód) w końcu zaczyna dostrzegać uroki życia. Dostaje niecodzienne zaproszenie do odwiedzenia internetowego przyjaciela w Ulsan, w Korei Południowej. Korzysta z tego zaproszenia...
Fajnie mi. Ciepło i bezpiecznie w jego ramionach. Fala tkliwości zalała mnie tak, że prawie odebrała oddech. Nie czułam się tak /.../. Może kiedyś, bardzo dawno temu na poddaszu u taty, ale potem już nie. Konstanty Ildefons napisał o podobnym wzburzeniu: "Nie śpię. I śpiewam. I jest mi tak dobrze, jakbym był pozłacanym orzechem".
/str. 246/
Pięknie napisana opowieść bardzo romantyczna. O tym, że na przyjaźń, zauroczenie, miłość, ciekawość świata, zmiany życiowe, nigdy nie jest za późno. Wystarczy tylko dać sobie szansę.
W tej ciepłej, napisanej trochę jak pamiętnik, trochę jak reportaż, powieści, poznajemy historie emigrantek, zwyczaje i kuchnię Korei Południowej.
Myślę, że warto pokazać Polkom, że świat jest wielki, ciekawy, że można w nim żyć na mnóstwo sposobów. Nie tylko powielać tradycyjny model: praca, dom, nowy dywan, praca, dziecko, wakacje, praca, praca, praca. Że jest też możliwość szukania w tym wszystkim radości, własnej ścieżki, własnego sposobu na zadowolenie.
/str. 273/
Z ogromną dbałością Autorka kreśli charaktery bohaterów nawet tych, którzy pojawiają się w powieści na chwilę.
Trzymaj się, Mańka! to historia dojrzałej miłości, przepełnionej niepewnością i ostrożnością, historia rozpoczęcia życia od nowa w całkiem nowych okolicznościach.
...faktycznie było czym się zachwycać. Sam budynek może żaden cud, ale położony był w "czerwonej kotlinie", jak ją z mety nazwałam. Stoki gór, pokryte klonami palmowymi różnych odmian, płonęły wszelkimi odcieniami czerwieni: od brązu, ciemnej wiśni i burgundu, przez krwistą czerwień, amarant, a nawet fuksję, aż po pomarańcze, żółcie i złocistości. Fakt - gdy tylko weszliśmy na ścieżkę, z której widać było Tapsę, oniemiałam. To było tak niezwykle piękne zjawisko, że stałam jak żona Lota, ale w zachwycie, nie mogąc powiedzieć słowa.
/str. 277/
Polecam gorąco tę najnowszą powieść Małgorzaty Kalicińskiej przede wszystkim tym, którzy pragną lektury ciekawej, spokojnej i mądrej.
A za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Burda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj, ale nie obrażaj :-)