Dzisiaj opowiem Wam o filmie, który swoją premierę miał we wrześniu 2002 roku, w Polsce zaś ukazał się rok później.
Daleko od nieba to dramatyczny romans obyczajowy. Tak bym ten film określiła.
Rok 1957, gdzieś w Stanach, przedmieścia. Rodzina państwa Whitaker. Cate jest kochającą i dbającą o męża i dzieci żoną Franka, bankiera, który również czasami zarabia na reklamach.
Cate jawi nam się jako eteryczna choć stanowcza, urocza, mądra i inteligentna pani domu. Doskonale radzi sobie z zarządzaniem gospodarstwem, świetnie wychowuje dzieci, jest czułą, wyrozumiałą małżonką.
Jednak pewnego dnia jej świat, tak dotąd poukładany, wywraca się. Zupełnie przypadkowo (bo, jakżeby inaczej) odkrywa, że jej mąż ma romans z innym mężczyzną.
Cate nie potrafi poradzić sobie z tą sytuacją. Wie, że teraz najważniejsza jest kariera męża i musi grać...
Najlepiej opowiedzieć o swojej tragedii komuś obcemu. Tylko, że potem ten obcy już nie będzie obcym. Idealnym wydaje się być ogrodnik, który zastąpił w obowiązkach niedawno zmarłego ojca.
Między Cate a owym ogrodnikiem zawiązuje się przyjaźń.
Problem w tym, że ogrodnik jest niezwykle przystojnym, czarnoskórym mężczyzną.
Film doskonale pokazuje, w owych latach niedostępny dla innych, American Dream. Zadbane domostwa, sztuczne uśmiechy (słynny "keep smiling"), panie w rozkloszowanych spódnicach z szerokimi paskami i w szpilkach chodzące od rana do wieczora, panowie wciąż w garniturach i z nieodzownym atutem - kapeluszem. I nienawiść do wszystkiego, co nie amerykańskie. I do wszystkich, którzy nie są biali.
Film wyreżyserował i scenariusz napisał Todd Haynes, w roli Cate wystąpiła Julianne Moore, jej męża zagrał Dennis Quaid, a w rolę ogrodnika Raymonda wcielił się Dennis Haysbert.
Warto zwrócić uwagę na cudowne zdjęcia Edwarda Lachmana, szczególnie te jesienne oraz na muzykę Elmera Bernsteina.
Jeśli tylko będziecie mieli okazję, koniecznie obejrzyjcie ten film. Naprawdę warto.
Wpisuje na listę😊
OdpowiedzUsuń