Z ogromnym smakiem więc zabrałam się za...
...Rosół z kury domowej. To pierwsza książka, którą przeczytałam autorstwa Nataszy Sochy.
Wiktoria – architekt z wykształcenia, kura domowa wiedzie idealne
życie u boku Tymona. Spełnia jego zachcianki, prowadzi perfekcyjny dom i
rozróżnia wszystkie rodzaje garnków.
Gdy pewnego dnia mąż oświadcza jej, że oczarowała go kognitywna
inteligencja niejakiej Anny, życie Wiktorii zmienia się o sto
osiemdziesiąt stopni.
Zraniona i nieszczęśliwa zaszywa się w malowniczej niemieckiej
wiosce, gdzie poznaje inne kury domowe, równie zagubione i sfrustrowane.
Razem rozpoczynają dość ryzykowną przygodę – gotowanie topless w
weneckich maskach przed kamerą, a filmy
umieszczają w internecie...
Fabuła książki jest bardzo interesująca i to był świetny pomysł na... Sarkastyczną powieść? A może na farsę, czy też na czarną komedię? Mężczyźni to trutnie, brudasy, obiboki, czarne charaktery i w ogóle samo zło.
Trudno jest mi ocenić tę książkę, ponieważ sama jestem kurą domową, ale tą szczęśliwą, z "wolnego wybiegu", otoczoną zrozumieniem dla prac kurzych, szacunkiem i miłością wszystkich domowników.
Powieść jest świetnie doprawiona ironią, sarkazmem, pikanterią. Z postaciami, ze względów powyższych, nie utożsamiałam się, ale starałam się je zrozumieć. Wprawdzie nie zawsze było mi łatwo, niemniej jednak postanowiłam kontynuować przygodę z powieściami Pani Nataszy.
Za udostępnienie książki dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Pascal.
Całkiem ciekawa opcja na długie jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuń