niedziela, 6 września 2015

Czytaj, czytaj, czytaj: #34 "Rosół z kury domowej" Natasza Socha

Uwielbiam rosół. Dla mnie jest najlepszą zupą na świecie, antidotum na całe zło świata pod warunkiem, że jest dobrze przyrządzony.
Z ogromnym smakiem więc zabrałam się za...




...Rosół z kury domowej. To pierwsza książka, którą przeczytałam autorstwa Nataszy Sochy.

Wiktoria – architekt z wykształcenia, kura domowa wiedzie idealne życie u boku Tymona. Spełnia jego zachcianki, prowadzi perfekcyjny dom i rozróżnia wszystkie rodzaje garnków.

Gdy pewnego dnia mąż oświadcza jej, że oczarowała go kognitywna inteligencja niejakiej Anny, życie Wiktorii zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni.

Zraniona i nieszczęśliwa zaszywa się w malowniczej niemieckiej wiosce, gdzie poznaje inne kury domowe, równie zagubione i sfrustrowane. Razem rozpoczynają dość ryzykowną przygodę – gotowanie topless w weneckich maskach przed kamerą, a filmy
umieszczają w internecie...

Fabuła książki jest bardzo interesująca i to był świetny pomysł na... Sarkastyczną powieść? A może na farsę, czy też na czarną komedię? Mężczyźni to trutnie, brudasy, obiboki, czarne charaktery i w ogóle samo zło.

Trudno jest mi ocenić tę książkę, ponieważ sama jestem kurą domową, ale tą szczęśliwą, z "wolnego wybiegu", otoczoną zrozumieniem dla prac kurzych, szacunkiem i miłością wszystkich domowników.

Powieść jest świetnie doprawiona ironią, sarkazmem, pikanterią. Z postaciami, ze względów powyższych, nie utożsamiałam się, ale starałam się je zrozumieć. Wprawdzie nie zawsze było mi łatwo, niemniej jednak postanowiłam kontynuować przygodę z powieściami Pani Nataszy.

Za udostępnienie książki dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Pascal.




1 komentarz:

Komentuj, ale nie obrażaj :-)