niedziela, 15 lutego 2015

Czytaj, czytaj, czytaj: #21 "Ja, judaszka" Ewa Bartkowska, "Cukirnia pod Amorem" Małgorzata Gutowska-Adamczyk, "Pianistka" Elfrieda Jelinek

Jeszcze pod koniec ubiegłego roku i z początkiem tego przeczytałam kilka książek, o których chciałabym rzec słowo.

Przede wszystkim Ja, judaszka Ewy Bartkowskiej.





Autorka tą książką, jak sama pisze,  spełniła swoje największe marzenie. 

Dojrzała już kobieta opisuje, zdawałoby się całkiem banalną i zwyczajną, historię miłości uczennicy i profesora. 
Autorka oddaje też głos drugiej stronie - profesorowi. 

Ta debiutancka powieść, moim zdaniem, zasługuje na miano książki roku. Niesłychana gra emocji, poezja słowa, fale namiętności, to wszystko przyprawione dreszczem emocji. 

Wiem, że na temat tej powieści zdania jak zwykle są podzielone. 
Mnie książka bardzo się podobała. I na pewno jeszcze nie jeden raz do niej zajrzę.

# # #

Cukiernia pod amorem Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.








Wspaniała, trzytomowa saga rodzinna, którą przeczytałam z ogromną przyjemnością.
Bardzo interesująca historia rozkwitu, a potem niestety upadku jednego z najświetniejszych mazowieckich rodów.
Wielowątkowa historia kilku pokoleń, która mnie urzekła. Urzekł mnie piękny język, jakim jest ta trylogia napisana. 
Polecam. Naprawdę polecam.

# # #

W końcu udało mi się zdobyć Pianistkę Elfriedy Jelinek.






Ta austriacka pisarka i feministka, w roku 2004 otrzymała Literacką Nagrodę Nobla. 

Wypadałoby "coś" przeczytać, żeby mieć chociaż jako takie pojęcie.

Padło na Pianistkę. Dlaczego? Ano dlatego, że jakiś czas temu oglądałam ekranizację tej powieści.

Film z 2001 roku w reżyserii Michaele Haneke spodobał mi się. 
W rolę skrywającej autodestrukcyjne skłonności nauczycielki wcieliła się Isabelle Huppert, rolę jej ucznia-kochanka zagrał mało mi znany aktor Benoit Magimel. Natomiast matkę Eriki brawurowo zagrała Annie Girardot. 

No, skoro film był dobry, to książka powinna być jeszcze lepsza.
Niewiele napiszę o książce. Przede wszystkim narracja jest prowadzona w czasie teraźniejszym. Do tego ta ironia...
Po przeczytaniu kilkunastu zdań miałam ochotę rzucić książką o ścianę.
Przebrnęłam przez może dziesięć stron.
Odłożyłam. 
Nie mówię, że nie wrócę. Wrócę na pewno. Bo powieść jest po prostu... intrygująca. Ale muszę chyba "dorosnąć" do takiej lektury. 





1 komentarz:

  1. Oj...oj...oj... Na "Judaszkę" mam ochotę już po naszej rozmowie - skutecznie ją zachwaliłaś, więc przeczytam na pewno. :). Saga rodzinna - lubię ten gatunek literacki, a do tego polskie - mazowieckie realia. Skusiłaś - wędruje na listę książek do przeczytania. Na "pianistkę" raczej nie mam ochoty :D
    A teraz poproszę zorganizować mi czas, żebym mogła się z tego wywiązać :D

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, ale nie obrażaj :-)