O Pozytywce
słyszałam zdania różne. Postanowiłam sama się przekonać.
Agnieszka Lis jest
koszalinianką mieszkającą pod Warszawą, z wykształcenia
pianistką i dziennikarką. Pisarką. Uczy gry na fortepianie i
pisze. Pozytywka jest Jej trzecią powieścią po Jutro będzie
normalnie i Samotności we dwoje.
Monika nie wierzy
własnemu szczęściu. Wystawny ślub, którego zazdrości jej cała
wieś, bogaty i przystojny mąż oraz wspaniałe życie w okazałej
willi teściów na warszawskim Żoliborzu. Wielkie miasto otwiera
przed dziewczyną nowe możliwości, ale kryje też wiele pokus.
Coraz częściej ulega im Robert, który nawet w oczach żony
przestaje być księciem z bajki. Młodych łączy jednak marzenie o
dziecku. Gdy więc w wigilijny wieczór Monika ujawnia rodzinie wynik
testu ciążowego, nic jeszcze nie zapowiada tragedii…
Nie sądź powieści
po początku, mogę powiedzieć, parafrazując słowa Stanisława
Trembeckiego nie sądź nikogo po minie bo się w sądzeniu
poszkapisz.
Opowieść rozpoczyna się przygotowaniami do
wystawnego wesela. Jest słodko. Ale ten stan nie trwa długo.
Zaczyna się gorycz życia.
Pozytywka jest
przejmującą opowieścią o zabijaniu tęsknoty. O samotności z
wyboru. O nauce życia. Wreszcie o dokonywaniu trudnych wyborów.
Powieść jest, moim
zdaniem, za szybka. I tak, jak początek, przygotowania do wystawnego wesela, jest nieco rozwleczony, tak dalsza akcja pędzi niczym pendolino. Rozpędza
się od rzeczonego już opisu przygotowań ślubu, po czym biegnie,
nawet gna. Zdecydowanie za szybka.A szkoda.
Jestem bardzo ciekawa tej "za szybkiej" książki. Tym bardziej, że nie znam wcześniejszych :)
OdpowiedzUsuń