czwartek, 27 czerwca 2013

Czytaj, czytaj, czytaj: #3 "Panny z Wilka", "Brzezina", "Róża" Jarosław Iwaszkiewicz

Tytuł dzisiejszych moich relacji z przeczytanej książki może nieco zdziwić i zmylić... . Ale chciałam umieśić trzy w jednym. 


Bo rzecz będzie o trzech opowiadaniach zawartych w jednej książce. 
Jak to zwykle u mnie bywa, najpierw przybliżę autora. Jarosław Iwaszkiewicz a właściwie Leon Iwaszkiewisz. Pisarz, poeta, prozaik i eseista urodził się w Kalniku w 1894 roku.  Biografię ma Pan Jarosław bardzo urozmaiconą. Po liceum udzielał korepetycji na dworach szlacheckich w Polsce i Ukrainie Nadnieptrzańskiej. 

Z początkiem lat 20. XXw. odbywał służbę w 221. Pułku Piechoty w Ostrowie Wielkopolskim.

Od roku 1928 mieszkał w Podkowie Leśnej w posiadłości Stawisko razem z żoną 
Anną, również pisarką.

W latach 20. i 30. XX w. pracował w dyplomacji.

Był współzałożycielem grupy "Skamander", przez długie lata był prezesem Związku Literatów Polskich, wydawcą pisma "Nowiny literackie".

Jego pierwszy, debiutancki wiersz "Lilith" został opublikowany w 1915 roku w piśmie "Pióro".

Pisał Pan Iwaszkiewicz wiersze, powieści, nowele, opowiadania, dramaty, napisał libretto do "Króla Rogera". Pisał też wspomnienia.

A ja ostatnio przeczytałam Jego trzy opowiadania zawarte w jednej książce. 
"Panny z Wilka", "Brzezina" i "Róża". 

Wszystkie trzy opowiadania mają, moim zdaniem, wspólną cechę: melancholię, tęsknotę za tym, co było, co przeminęło. I chociaż nie zawsze jest to powiedziane wyraźnie, bohaterowie wracają do przeszłości z sentymentem, rozrzewnieniem. 
Wszystkie te opowiadania mają w sobie refleksję, czas na rozmyślanie, czas na zastanowienie się nad życiem i uczuciami człowieka.

W "Pannach z Wilka" Wiktor Ruben, trzydziestoparoletni mężczyzna, po stracie przyjaciela odwiedza wujostwo. Nie był w tych stronach od piętnastu lat. Niedaleko posiadłości wujostwa jest dwór. Wilko. A tam - sześć panien, u których to główny bohater był korepetytorem... . Idzie do Wilka i spotyka je. 
Z każdą z nich łączy Wiktora wspomnienie, nierzadko uczucie. 
Wiktor przyjechał do wujostwa, aby wyciszyć się, odpocząć... . Czy mu się to uda...? 

"Brzezina" to... traktat o umieraniu. Czy można na stu stronach pisać o zbliżającej się śmierci? W dodatku... interesująco? Otóż można... . Stanisław, bon vivant, przyjeżdża z sanatorium w Davos do swojego brata, mieszkającego na wsi wśród lasów, aby... umrzeć. Staś bowiem chory jest na gruźlicę. Tylko świeże, dobre powietrze jest w stanie przedłużyć mu nieco jego życie. A kres życia jest tu nieuchronny. Brat Stanisława - Bolesław cierpi psychicznie. Rok temu zmarła jego ukochana żona. Został sam z małą, uroczą córeczką. 
Z tyłu domu, w którym mieszka Bolesław, rośnie lasek brzozowy. W tej brzezinie jest grób jego żony. Miejsce, do którego Bolesław ciągle wraca, o którym wciąż myśli... . 
Atmosfera w domu Bolesława jest... ciężka i nie do zniesienia. I paradoskalnie Stanisław wprowadza do niego trochę życia... . 

"Róża", najkrótsze z tych opowiadań traktuje o dążeniu do... posiadania męża. A cała akcja przedstawiona jest, moim zdaniem, w sposób karykaturalny. Róża, po kilkunastu latach służby w Warszawie, wraca z "odpowiednimi pieniędzmi" do rodzinnej wsi Zagródka, aby... kupić sobie męża. Z takimi pieniędzmi łatwo jest zdobyć mężczyznę brzydkiej, "starej" i kostropatej Róży. Ale, czy na długo...?




niedziela, 23 czerwca 2013

Koko country - reaktywacja

Nie wytrzymałam jednak... :-) Są takie tematy, o których tu - nie napiszę. 
Dlatego postanowiłam reaktywować mój "stary" blog Koko Country.
Zapraszam do lektury:
http://kokocountry.blogspot.com/2013/06/wytrzymaam-trzy-miesiace.html 

 

wtorek, 18 czerwca 2013

Trochę kultury...

Czekałam na ostatni dzień Festiwalu w Opolu, mając nadzieję, że się zrehabilituje. I... doczekałam się. :-) 
Wieczór był piękny i długi. Z opolskiego amfiteatru płynęły cudne dźwięki starych przebojów z ostatnich pięćdziesięciu lat. I łatwiej byłoby wymienić tych artystów, którzy nie wystąpili. 
Ale, były też i wpadki... . Drobne... . 
Przeicież muszę trochę poplotkować...:-)
Prowadzącymi galę tym razem byli Joanna Moro i Piotr Polk. Pan Piotr, wytrawny aktor, dzielnie wspierał Panią Joannę. A ona - wyprostowana jak struna rozsiewała przez cały wieczór sztuczne uśmiechy.  I czasami nawet się odezwała... choć nie zawsze potrzebnie... .
Jerzy Połomski przypomniał cudną, nastrojową piosenkę "Daj", w sposób, jaki tylko On to potrafi... lekko i przyjemnie. Po występie nastąpiła oczywiście burza oklasków i obowiązkowy standing ovation. 
Pani Moro z przyklejonym uśmiechem przypomniała, że Pan Połomski obchodzi 55 jubileusz pracy na scenie. Pan Jerzy uśmiechnął się, kiwnął głową...
A Pani Moro dodała jeszcze, wciąż z tym sztucznym uśmiechem i z miną niegrzecznej dziewczynki: a Pan jeszcze w tym roku będzie obchodzić swoje osiemdziesiąte urodziny...! 
Tu biedny Pan Jerzy stanął jak wryty, nie ukrył niestety zażenowania i... złości. Widziałam na Jego twarzy napięcie... ten człowiek niezwykle dbający i chroniący swojej prywatnośći nagle został... zdemaskowany... .
Swoją drogą, Pan Połomski w ogóle nie wygląda na swój wiek, niemniej jednak chyba nie było to ustalone... .
Opole gromkim głosem odśpiewało "sto lat", a biedny Pan Jerzy bardzo starał się ukryć zażenowanie... .
To plotkujemy dalej...
Pani Alicja Majewska, której bardzo, bardzo dawno nie widziałam, w ogóle się nie zmienia, wciąż jest szczupła, piękna i młoda i... wygląda zjawiskowo. A głos... wciąż ma piękny, głośny, mocny, dźwięczny głos... .
Panią Marylę Rodowicz widać co i rusz w TV, zawsze uśmiechnięta, radosna i kontrowersyjnie ubrana, ale... Jej to wypada, Ona może, Jej po prostu nie można nie kochać... . W niedzielę wyglądała... cudownie. Miała na sobie piękną, kwiecistą w pastelowych kolorach suknię, oczywiście z odsłoniętymi ramionami, dopasowaną do dołu i od kolan bardzo, bardzo rozszerzoną. Do tego Pani Maryla śpiewała tym razem również przy akompaniamencie Andrzeja Sikorowskiego (z zespołu Pod Budą).
Ze Stanów przyleciał Stan Borys. I przypomniał "Jaskółkę, czarny sztylet....". Świetnie robią Stany Panu Stanowi, wygląda jak dawniej. Piękna, młoda sylwetka, zarost a i owszem, ubrany jak zwykle na czarno z różnymi przyozdobieniami... klasyka. 
Myślę, że wszyscy bawili się przednio, a jubileuszowy, pięćdziesiąty Festiwal w Opolu... przeszedł do historii... .



niedziela, 16 czerwca 2013

Trochę kultury...

Próbowałam, uwierzcie mi, próbowałam... .
Czas festiwali przeróżnych - w pełni. I tak jak Sopot TOPtrendy z roku na rok podnosi poprzeczkę i jest na coraz większym poziomie, tak o opolskich zmaganiach nie mogę tego powiedzieć.
Pierwszego dnia festiwalowych zmagań nie oglądałam. I chyba nie bardzo mam czego żałować... . Pamięć o Annie German cenię i mam w sercu. W końcu wychowywałam się na Jej piosenkach, miałam Jej płyty, Jej głos niemal codziennie rozbrzmiewał w naszym domu... . I chylę czoła przed Edytą Górniak, że odmówiła zaśpiewania Jej piosenki twierdząc, że nie będzie się mierzyć z Panią Anną. Chociaż... moim zdaniem... mogła... . 
A taka Joanna Moro, odtwórczyni roli Anny German w serialu biograficznym, wyszła na scenę i... . No właśnie... . 
Pisałam, że nie oglądałam. Ale wczoraj spróbowałam posłuchać Tej piosenki. "Człowieczy los"... . Nie dałam rady... . Brak głosu, fałsz... to przypominało mi słynną parodię "Śpiewać każdy może"... . 
Wstyd, blamaż... . I nie pomogą słowa tłumaczenia że trema, że taka ogromna publiczność... . Ta Pani nie powinna w ogóle wychodzić na scenę... .
A wczoraj - dzień drugi opolskiego muzykowania.
Prowadzący - Artur Orzech i Katarzyna Pakosińska.
Pan Artur, jak zwykle stonowany, dyskretny. Pani Katarzyna, znana ze swojego "perlistego" śmiechu próbowała żartować... nie najlepiej... żarty były na poziomie podwórzowego konkursu... a do tego ten głos... . Prezenter powinien mieć odpowiednią barwę głosu... Pani Katarzyna przekrzykiwała Pana Artura głosem iście z Kiercelaka. 
Tak zaczęły się Superjedynki. Loka ze swoim "Prawdziwym powietrzem" stanął w szranki z Eneja "Skrzydlatymi rękami" o tytuł Super Przeboju. Zwyciężył po raz kolejny Enej. Obu przebojów mogę słuchać godzinami, świetna muzyka, świetny tekst... .
W kategorii Super Artystki rywalizowała Jula z przebojem "Nie zatrzymasz mnie" (ach, te oczy...) i Ewelina Lisowska. No i znowu nie wytrzymałam... . Panienki przydrożne lepiej są ubrane od tej "artystki" i... jestem przekonana... że mają lepszy głos. Nie przypominam sobie tytułu piosenki, którą "wywyła" Ewelina, bo... nie zdzierżyłam. Wyłączyłam... .
Jakoś po "Szkle kontaktowym", wczorajszy był z moim ulubionym Panem Iwaszkiewiczem, zrobiłam kolejne podejście do Opola. Kabaraton... . Oj, nie chcę się czepiać, ale niewielu artystów kabaretowych lubię... . Może jestem zbyt wybredna, ale... mam tyle lat, że mogę sobie powybrzydzać... :-)
Był kabaret. I usłyszałam (mniej więcej taką treść): "...przedstawił się jako incognito, a potem jako santo subito...". Publiczność była zachwycona, ja... mniej. Nie lubię, jak ktoś obraża moje wartości religijne. Moherem nie jestem, ale jest wiele innych aspektów życia, z których można się do woli śmiać, nieobrażając nikogo. No i... wyłączyłam.
Dzisiaj trzeci, ostatni dzień Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. Można będzie usłyszeć największe opolskie przeboje sprzed lat w wykonaniu najlepszych naszych polskich artystów. Mam mieszane uczucia... ale... spróbuję... w końcu festiwal musi się jakoś zrehabilitować... . 

sobota, 15 czerwca 2013

Trochę kultury...

Wczoraj, 14 czerwca odbył się finał Konkursu Eurowizji dla Młodych Tancerzy. Grande finale miał miejsce w Operze Bałtyckiej w Gdańsku.
Miałam do wyboru: oglądać albo owiany samymi niesmacznymi skandalami Festiwał w Opolu, albo... kibicować Kristoferowi Szabo, naszemu reprezentantowi w Konkursie... . Bez wahania wybrałam... :-)

W Jury zasiedli: Krzysztof Pastor (Polska), Nadia Espiritu (Niemcy) oraz Cameron McMillan (chyba z Nowej Zelandii). 
Trochę zawiódł mnie entourage... . Sędziowie w, delikatnie mówiąc, dowolnych strojach... jakby nie dodawali powagi wydarzeniu.
Również prowadzący Tomasz Kamel, z wdzięcznym polskim akcentem swobodnie posługując się językiem angielskim, pojawił się z "seksownym" trzydniowym zarostem, bez krawata, w rozpiętej, pogniecionej koszuli... . Szkoda... .

Udział w zmaganiach brało dziesięciu młodych tancerzy z (w kolejności występowania): Armenii, Białorusi, Holandii, Szwecji, Ukrainy, Czech, Polski, Norwegii, Słowenii i Niemiec.

Uczestnicy reprezentowali różne formy taneczne. I tym razem poziom był bardzo wysoki. 

Przyznam się szczerze, że... wprawdzie kibicowałam naszemu Kristofowi, ale miałam jedną faworytkę... 
Yana Stangey z Białorusi... zresztą, sami zobaczcie...

 

Do tzw. pojedynku zakwalifikowali się: reprezentant Niemiec - Felix Berning i tancerz z Holandii - Sedrig Verwoert.
Obaj zaprezentowali taniec nowoczesny. Przyznam się, że nie jestem zwolenniczką tych wygibasów, często w przyziemiu, z tarzaniem się i rzucaniem, nierzadko przypominających konwulsje... . Nie, to zdecydowanie nie moja bajka. Ale... Jury jednogłośnie stwierdziło, że pierwsze miejsce należy się ciemnoskóremu Holendrowi... 




Na koniec chciałabym Wam przedstawić jeszcze raz naszego Kristofa Szabo... 

 




Tu, w tym materiale nie widać całego Jego pokazu - w końcowej scenie Kristof podnosi piękną, białą suknię, zapewne ukochanej, teatralnym gestem wtula w nią twarz... scena pełna dramatyzmu... . Brawo. Nie dość, że wspaniały tancerz, to do tego jaki aktor... .:-)

niedziela, 9 czerwca 2013

Sopot - Tak smakuje życie...

Festiwali czas zacząć... . Ruszył Sopot TOPtrendy Festiwal 2013. 
Piękna pogoda ściągnęła do Opery Leśnej tłumy tych, którzy lubią dobrą muzykę. Ja, po raz kolejny nie zawiodłam się... . 
Wprawdzie nie oglądam wszystkich koncertów, ale wczoraj nie mogłam sobie odmówić przyjemności zobaczenia i posłuchania Największych Przebojów Roku 2013.  
I choć uczestniczyłam "tylko" via TV, to jednak emocje były ogromne.
Można było usłyszeć dwanaście najczęściej granych utworów w naszych, rodzimych rozgłośniach radiowych, piosenki, które długo utrzymywały się na listach przebojów. 
Oczywiście miałam swoich faworytów... . 

Pierwsza wystąpiła Ewelina Lisowska ze swoim przebojem "W stronę słońca". Potem Rafał Brzozowski i "Tak blisko". 
Następnie Ania Wyszkoni w sukience... bardzo odważnej wyśpiewała "W całość ułożysz mnie". 
LemON przedstawił "Napraw", Sylwia Grzeszczak zaśpiewała pięknie "Flirt", Enej opowiadał o "Tak smakuje życie", Margaret wyzywająco podziękowała w "Thank you very much". 
Łukasz Zagrobelny zachwycał się "U mnie maj", Liber w duecie z Natalią Szroeder zanucili "Wszystkiego na raz". 
Stary, dobry Pectus śpiewał "Barcelonę", Loka przepięknie wykonał "Prawdziwe powietrze". 
Na koniec urokliwa jak zwykle Jula, czarując spojrzeniem wyznała "Nie zatrzymasz mnie"... .

Moim niezaprzeczalnym faworytem był Rafał Brzozowski i jego "Tak blisko"...




Faworytem ex aequo był Loka i "Prawdziwe powietrze"...





Niezaprzeczalnie zwyciężył po raz kolejny... Enej i "Tak smakuje życie"...







poniedziałek, 3 czerwca 2013

Czytaj, czytaj, czytaj: #2 "Dwór", "Spuścizna" Isaac Bashevis Singer

Isaac Bashevis Singer urodził się na początku dwudziestego wieku w Leoncinie. Był wspaniałym polsko-amerykańsko-żydowskim pisarzem i dziennikarzem. Pisał przeważnie w języku jidysz. 
Ojciec Icka (bo takie jest jego prawdziwe imię) był chasydzkim rabinem, matka zaś była córką rabina z Biłgoraja. 
W latach trzydziestych wyemigrował do USA, gdzie w Nowym Jorku osiedlił się. Tam podjął pracę tłumacza, dziennikarza i korektora. Dzięki swojej żonie, Almie, którą poślubił w 1940 roku, w końcu zajął się pisaniem... .  

Pisał przede wszystkim o konfliktach moralnych ortodoksyjnych Żydów. 
Takimi są dwie jego książki, "Dwór" i "Spuścizna" (napisane w latach 1967-69).

Kalman Jakobi jest Żydem z Jampola, fikcyjnego miasteczka gdzieś w Polsce. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam losy jego i jego rodziny - radości i smutki,  wesela i rozwody, narodziny i śmierci, dążenie do szczęścia różnymi drogami, a w tle - głęboko zakorzeniona tradycja. 
Akcja powieści osadzona u schyłku XIX wieku wspaniale jest malowana na tle przemian ekonomicznych, gospodarczych i politycznych po powstaniu styczniowym. 
I wciąż się zastanawiam dlaczego obie te książki Noblisty - Singer otrzymał Nobla w dziedzinie literatury za rok 1978 - są właściwie mało znane. 
Jeśli będę miała jeszcze okazję, na pewno sięgnę po inne powieści tego autora.



 

sobota, 1 czerwca 2013

Czas na ogłoszenie wyników mojego rozdania...

Nadszedł czas na ogłoszenie wyników mojego pierwszego, na tym blogu, rozdania.
Swój udział zgłosiło 16 chętnych. Bardzo Wam dziękuję :-)

I jak to zwykle bywa, najpierw przygotowałam karteczki z Osobami, które zapisały się na candy

  
Wszystkie karteczki zostały umieszczone w... niecodziennej maszynie losującej:





Sierot Maryś w osobie mojego syna, zamknął oczy (uwierzcie mi na słowo) i rozpoczął losowanie:

  
Strasznie pogniótł te karteczki... :-)
Ale... wylosował:





Zwyciężczynią jest (a raczej są):
Robótki Babci Tereski

Teresko, gratuluję i czekam na adres do wysyłki. Dane proszę, prześlij mi na adres mailowy:
haniania57@gmail.com

A wszystkim, którzy brali udział w candy bardzo, bardzo dziękuję za udział. :-)