wtorek, 24 listopada 2015

Czytaj, czytaj, czytaj: #39 "Pałac Północy" Carlos Ruiz Zafon

Postanowiłam przeczytać wszystkie powieści Carlosa Ruiza Zafona.
Po przeczytaniu przed laty dwóch wspaniałych Jego książek: Cienia wiatru i Gry anioła, wiedziałam mniej więcej, czego mogę się spodziewać.









Pałac Północy jest drugą powieścią Zafona. Dedykowana jest młodzieży. 

Kalkuta, 1932. Ben, wychowanek sierocińca St. Patrick, skończył już 16 lat - podobnie jak jego przyjaciele, będzie musiał opuścić dom dziecka i się usamodzielnić. W dniu pożegnalnej imprezy poznaje swoją rówieśniczkę Sheere i zabiera ją do Pałacu Północy na spotkanie tajnego stowarzyszenia, które założył wraz z przyjaciółmi. Gdy dziewczyna opowiada im tragiczną historię swojej rodziny, członkowie stowarzyszenia postanawiają jej pomóc w odnalezieniu legendarnego domu, który pojawia się w opowieści. Nie wiedzą, że właśnie natrafili na trop jednej z najpotworniejszych tajemnic Kalkuty. Płonący pociąg, dworzec widmo, ognista zjawa - to tylko niektóre elementy makabrycznej łamigłówki, którą przyjdzie im rozwiązać… Misja, która miała być niecodzienną przygodą, niebawem okazuje się śmiertelnie niebezpiecznym wyzwaniem.  

To świetna, pełna przygód opowieść z typowym dla Zafona mrocznym i tajemniczym wątkiem. Zapowiedź, że w kolejnych Jego książkach będzie jeszcze bardziej magicznie.

Nie jestem tylko do końca przekonana, czy jest to powieść dla młodzieży. Ja nie poleciłabym jej swoim dzieciom ze względu na niektóre, naprawdę "straszne" sceny. 
I mimo, że bohaterami są szesnastolatki, to jednak powieść polecam nieco bardziej dorosłym czytelnikom szczególnie tym, którzy lubią się bać.


niedziela, 22 listopada 2015

Pani Monika, królowa literatury dla kobiet

Smutno, tak bardzo smutno...

Monika Szwaja, królowa literatury dla kobiet, już nie napisze dla nas żadnej książki.




In memoriam, przypomnę kilka cytatów Pani Moniki:

Te trzy lata studiów upewniły Stasinka, że jedynie cynizm daje szansę przetrwania w dzisiejszych czasach (...). /Zupa z ryby fugu/

Minę w tej chwili miał nieprzeniknioną. Jak Sztyrlic. /Zapiski stanu poważnego/

Serce matki jest nieracjonalne, musi się mazać. /Romans na receptę/

Rodzice po to są, żeby się martwili. /Gosposia prawie do wszystkiego/

Zawsze są dwie możliwości: że coś się stanie albo że nic się nie stanie. Załóżmy, że wszystko będzie dobrze, bo jak się będziemy martwić na zapas, to nie starczy nam siły na normalne życie. /Dom na klifie/

My tu gadu gadu, a chłop śliwki rwie. /Gosposia prawie do wszystkiego/


niedziela, 15 listopada 2015

Czytaj, czytaj, czytaj: #38 "Nieprzyzwoita obsesja" Colleen McCullough

Podobno trzecia powieść Colleen McCullough miała być godną następczynią Ptaków ciernistych krzewów. Tą trzecią powieścią jest Nieprzyzwoita obsesja.




Ptaków ciernistych krzewów nie czytałam. Nie wiem, czy mam żałować. Nieprzyzwoitą obsesję zmęczyłam do końca tylko dlatego, abym pisząc tę notatkę recenzencką wiedziała, o czym piszę.

Nie ukrywam, że zwabił mnie opis:
 
Mamy rok 1945. Właśnie przebrzmiały akordy II wojny światowej. Australijski szpital wojenny wkrótce ulegnie likwidacji. Oddział psychiatryczny jest miejscem, gdzie rozpoczyna się akcja. Pozostało tam jeszcze tylko sześciu pacjentów i jedna opiekująca się nimi siostra, Helen Langtry. Razem tworzą oni jak gdyby zamknięty świat. Każde z nich wnosi do niego swój ciężki bagaż doświadczeń wojennych i życiowych, swoje kompleksy i obsesje, nie zawsze zdrowe emocje i pragnienia. Zarzewiem niepokoju i pierwszym ogniwem w łańcuchu tragicznych zdarzeń staje się miłość siostry Helen do JEDNEGO z pacjentów. 

Jeśli lubicie rozciągnięte, powiem nawet rozmemłane, nudne, nużące i długie powieścidła w typie harlequina - koniecznie przeczytajcie tę książkę.

Wiele lat temu, gdy Helen chodziła jeszcze do szkoły pielęgniarskiej przy szpitalu Księcia Alfreda, na lekcji mówiono o emocjonalnym ryzyku związanym z wykonywaniem zawodu pielęgniarskiego. Przedstawiając niebezpieczeństwa, jakie grożą pielęgniarkom, nauczycielka wymieniła między innymi ryzyko zakochania się w pacjencie - Jeśli już pielęgniarka musi zakochać się w pacjencie - stwierdziła - to niech to będzie pacjent, który dobrze rokuje i jest tylko na krótko w szpitalu, z powodu jakiejś nagłej choroby, ale nigdy, przenigdy pacjent z chorobą chroniczną. Szansę na powodzenie i trwałość może mieć miłość do pacjenta z ostrym zapaleniem wyrostka albo ze złamaniem kości udowej. Ale miłość do kogoś, kto cierpi na spastyczne porażenie mięśni, paraliż kończyn czy gruźlicę, nie ma najmniejszych widoków na sukces. (str. 206/207)

I jeszcze jeden "kwiatek":

"Co wybrać: miłość czy obowiązek?" - pytała samą siebie, wchodząc na górę po schodach cięższym niż zazwyczaj krokiem. Zatrzymała się na werandzie. "Kim mam być? - zastanawiała się. - Kochanką czy pielęgniarką /.../ 
Nagle silny podmuch wiatru uniósł jej welon. "Oto odpowiedź na moje pytanie - pomyślała. - Welon jest częścią uniformu pielęgniarki, a więc mam wybrać obowiązek".
(str. 207)

Wybór należy do Was :-)