niedziela, 16 czerwca 2013

Trochę kultury...

Próbowałam, uwierzcie mi, próbowałam... .
Czas festiwali przeróżnych - w pełni. I tak jak Sopot TOPtrendy z roku na rok podnosi poprzeczkę i jest na coraz większym poziomie, tak o opolskich zmaganiach nie mogę tego powiedzieć.
Pierwszego dnia festiwalowych zmagań nie oglądałam. I chyba nie bardzo mam czego żałować... . Pamięć o Annie German cenię i mam w sercu. W końcu wychowywałam się na Jej piosenkach, miałam Jej płyty, Jej głos niemal codziennie rozbrzmiewał w naszym domu... . I chylę czoła przed Edytą Górniak, że odmówiła zaśpiewania Jej piosenki twierdząc, że nie będzie się mierzyć z Panią Anną. Chociaż... moim zdaniem... mogła... . 
A taka Joanna Moro, odtwórczyni roli Anny German w serialu biograficznym, wyszła na scenę i... . No właśnie... . 
Pisałam, że nie oglądałam. Ale wczoraj spróbowałam posłuchać Tej piosenki. "Człowieczy los"... . Nie dałam rady... . Brak głosu, fałsz... to przypominało mi słynną parodię "Śpiewać każdy może"... . 
Wstyd, blamaż... . I nie pomogą słowa tłumaczenia że trema, że taka ogromna publiczność... . Ta Pani nie powinna w ogóle wychodzić na scenę... .
A wczoraj - dzień drugi opolskiego muzykowania.
Prowadzący - Artur Orzech i Katarzyna Pakosińska.
Pan Artur, jak zwykle stonowany, dyskretny. Pani Katarzyna, znana ze swojego "perlistego" śmiechu próbowała żartować... nie najlepiej... żarty były na poziomie podwórzowego konkursu... a do tego ten głos... . Prezenter powinien mieć odpowiednią barwę głosu... Pani Katarzyna przekrzykiwała Pana Artura głosem iście z Kiercelaka. 
Tak zaczęły się Superjedynki. Loka ze swoim "Prawdziwym powietrzem" stanął w szranki z Eneja "Skrzydlatymi rękami" o tytuł Super Przeboju. Zwyciężył po raz kolejny Enej. Obu przebojów mogę słuchać godzinami, świetna muzyka, świetny tekst... .
W kategorii Super Artystki rywalizowała Jula z przebojem "Nie zatrzymasz mnie" (ach, te oczy...) i Ewelina Lisowska. No i znowu nie wytrzymałam... . Panienki przydrożne lepiej są ubrane od tej "artystki" i... jestem przekonana... że mają lepszy głos. Nie przypominam sobie tytułu piosenki, którą "wywyła" Ewelina, bo... nie zdzierżyłam. Wyłączyłam... .
Jakoś po "Szkle kontaktowym", wczorajszy był z moim ulubionym Panem Iwaszkiewiczem, zrobiłam kolejne podejście do Opola. Kabaraton... . Oj, nie chcę się czepiać, ale niewielu artystów kabaretowych lubię... . Może jestem zbyt wybredna, ale... mam tyle lat, że mogę sobie powybrzydzać... :-)
Był kabaret. I usłyszałam (mniej więcej taką treść): "...przedstawił się jako incognito, a potem jako santo subito...". Publiczność była zachwycona, ja... mniej. Nie lubię, jak ktoś obraża moje wartości religijne. Moherem nie jestem, ale jest wiele innych aspektów życia, z których można się do woli śmiać, nieobrażając nikogo. No i... wyłączyłam.
Dzisiaj trzeci, ostatni dzień Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. Można będzie usłyszeć największe opolskie przeboje sprzed lat w wykonaniu najlepszych naszych polskich artystów. Mam mieszane uczucia... ale... spróbuję... w końcu festiwal musi się jakoś zrehabilitować... . 

1 komentarz:

  1. Nie umiem patrzeć na tegoroczne Opole inaczej niż przez pryzmat Pani Moro...eh... nie trzeba być muzykiem, żeby słysząc jej wykonanie być zażenowanym. Szkoda Moro. Zabrakło jej albo dystansu, albo zdrowego rozsądku. Taka piękna rola, a teraz taka piękna katastrofa... zrobiło mi się żal Pani Moro I ZABOLAŁO SERCE :(
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, ale nie obrażaj :-)