Książkę kupiłam całkiem przypadkowo na aukcji internetowej. Odleżała swoje na półce w mojej biblioteczce (chyba ze dwa lata), w końcu postanowiłam ją przeczytać.
Sądząc po okładce, byłam przekonana, że sięgam po lekkie romansidło, gdzie ona poznaje jego, potem jest szereg zbiegów okoliczności niesprzyjających obojgu, aby w końcu padli sobie w ramiona i żyli długo i szczęśliwie.
Jakże się myliłam...
Autorka Tanecznego kręgu - Barbara Michaels (właściwie: Barbara Bertz) jest amerykańską pisarką, piszącą powieści gotyckie i thrillery. A tego nie wiedziałam...
Kiedy Heather Tradescant postanawia wreszcie spełnić swe marzenia o
wędrówce po Anglii, połączonej ze zwiedzaniem starych ziemiańskich
rezydencji, nie przychodzi jej do głowy, że ta wyprawa może się łączyć z
jakimś niebezpieczeństwem. W pobliżu Pendle, miasteczka wsławionego
siedemnastowiecznymi procesami czarownic, młoda Amerykanka wkrada się,
wbrew zakazowi właściciela, do otoczonego pięknym ogrodem domu i od
pierwszej chwili wyczuwa panującą w jego wnętrzu atmosferę zła i grozy.
Mury Troydan House kryją w sobie jakąś ponurą tajemnicę, ale czy wiekowe
domostwo nawiedzają jedynie upiory z przeszłości?
Trzysta stron trzymających w napięciu do ostatnich kart powieści. A koniec jest zaskakujący.
Polecam tę książkę szczególnie w jesienne, długie, deszczowe wieczory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj, ale nie obrażaj :-)