I nagle miałam okazję obejrzeć na Mezzo Wesołą wdówkę Franza Lehara.
Wystawiona przez Metropolitan Opera pod batutą Adrew Davis'a w przepięknej scenografii, operetka swoją scenografią i kostiumami oddała czas i atmosferę tamtych lat.
Wesoła wdówka, operetka w trzech aktach, swoją premierę miała w 1905 roku w Wiedniu.
Hanna Glawari, córka ubogiego dzierżawcy, osiem dni po ślubie zostaje wdową. Mąż w spadku zostawia jej ogromny majątek. Jako młoda, piękna i zamożna, wolna kobieta, wyjeżdża do Paryża z zamiarem ponownego zamążpójścia. To oczywiście wywołuje niemałe emocje.
Ślub z Francuzem zapewne nadwerężyłby i tak już nie najlepszą sytuację finansową księstwa Pontevedro, dlatego lepiej, aby Hanna wyszła za mąż za rodaka.
W całą intrygę wciągnięte jest przedstawicielstwo dyplomatyczne księstwa w Paryżu. Tam odbywa się urodzinowe przyjęcie. Wdowa staje się oczywiście obiektem zainteresowania wszystkich panów. Ale tylko dwaj mają szanse: dawna miłość Hanny - hrabia Daniłowicz (kobieciarz i lekkoduch) oraz Camille de Rosillon.
Jak to w operetce bywa, historia jest zabawna, lekka, pełna humoru.
Przepiękne głosy: Renee Fleming w roli Hanny, Nathan Gunn jako Daniłowicz oraz Alek Shrader w roli Camille de Rosillon sprawiły, że pokochałam operetkę!
Operetka została nagrana w Metropolitan Opera 17 stycznia 2015, program reżyserował Gary Halvorson.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj, ale nie obrażaj :-)