poniedziałek, 10 lutego 2014

Game is over... czyli moje ostatnie słowo w sprawie...

W ubiegłym roku mój "stary" blog, Koko Country, brał udział w konkursie na Bloga Roku 2012. 

W drugim etapie, etapie głosowania, dostałam sporo wiadomości od wielbicieli Kury Domowej, którzy zapewniali mnie o oddaniu na mnie głosu (w formie sms-a). Naliczyłam tych głosów około... pięćdziesięciu. 

Z ogromnym napięciem czekałam na pojawienie się, na oficjalnej stronie konkursu, trzeciej "kuleczki" obok mojego bloga.

Dla niewtajemniczonych - owe kuleczki pozwalają nam się zorientować mniej więcej w ilości oddanych głosów i tak ci, którzy mają jedną kuleczkę mogą być przekonani, że zagłosowało na nich od 1 do pięciu osób. Posiadacze dwóch kuleczek żyją w przeświadczeniu, że tych głosów otrzymali od 6 do 50. 
Powyżej 51 do 250 to już trzy kulki. Reszta... to już dla "wybrańców"... .

Głosowanie się skończyło, kulki w dniu głosowania, o godzinie 15.00 tradycyjnie zamieniły się w ilość głosów.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że na mojego bloga oddano tylko... 19 głosów!

Oszukali mnie... pomyślałam... nie wysłali, przekonywali, mamili... . 
Straciłam serce do bloga... .

W kwietniu powstał sweet-bitter art. Ja, w gorącej wodzie kąpana, pomyślałam... a co tam, raz kozie śmierć... wystawiam.
I zgłosiłam sweet-bitter art do konkursu na Bloga Roku 2013.

I tak, jak w ubiegłym roku, dostałam sporo zapewnień, że głosy zostały wysłane. Tym razem nie było ich aż tak dużo, żebym wypatrywała trzech kulek, ale, miałam nadzieję na ponad trzydzieści.

I nadszedł dzień rozliczenia... . Godzina 15.00. Wchodzę. Patrzę. Oczom nie wierzę. 16 głosów... .

Tym razem jednak nie byłam odosobniona. Wszystkie moje Przyjaciółki Blogerki: Lucia, Meg, Daisy... liczyły na więcej oddanych głosów... .

Do tego jeszcze okazało się, że... wszystkie chwyty dozwolone. Można namawiać, mamić, urządzać konkursy... żeby tylko zdobyć wymarzone głosy.

Dlatego postanowiłam: nigdy więcej.

Ja już niejednokrotnie dziękowałam Tym, którzy zagłosowali zarówno w ubiegłym roku na Koko Country jak i w tym na sweet-bitter art. I tu jeszcze raz bardzo, bardzo Wam Kochani dziękuję. :-)

Koko Country w kategorii Ja i moje życie, w ubiegłym roku, na 555 zgłoszonych blogów zajęła 113 miejsce.
Sweet-bitter art w kategorii Kultura i popkultura, w tym roku, na 166 zgłoszonych blogów zajął 45 miejsce. 

I jeszcze proszę przyjąć moje oświadczenie:

W przyszłości na pewno nie zgłoszę żadnego z moich blogów w konkursie na Bloga Roku. I na pewno nie oddam żadnego głosu na blogi biorące udział w tym konkursie. Proszę mnie do tego nie zachęcać. 

Sprawę konkursu na Bloga Roku uważam raz na zawsze zamkniętą.

2 komentarze:

  1. ...jestem rozczarowana deklaracjami oddanych głosów SMS, miało ich być ponad 40, okazało się, że oddano...29. Nie rozumiem dleczego ludzie deklarują coś czego nie robią, i pewnie nie zrozumiem...jestem też, mimo wszystko, usatysfakcjonowana, bo na 190 blogów, mój zajął miejsce 45...dla mnie to sukces...tym bardziej, że jestem święcie przekonana, że te 29 głosów padło tylko i wyłącznie od Wiernych Czytelników...udostępnianie na FB czy Google plus nic nie dało...jestem tego pewna...ta brakująca liczba głosików pochodzi z deklaracji tam zamieszczonych, tym bardziej, że pewna jestem, że ci, którzy deklarowali SMS na mego bloga nie czytają go, bo to nie ich tzw. "klimaty"...
    Nie wiem czy wystawię blog w przyszłym roku, nie mam pojęcia...chyba jednak nie, wiem już jakie ma "wzięcie" :)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Bylam ( bralam udzial w konkursie ), widzialam, ( wyniki ) nie zwyciezylam" i troche sie zdziwilam.. jak to dziala. Nie zarzekam sie, ze " nigdy wiecej" ale wszystko na to wskazuje. Motywuje mnie rowniez to, ze naprawde ciekawe blogi nie braly udzialu w konkursie na na "Blok Roku". Hania ... Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, ale nie obrażaj :-)