czwartek, 2 stycznia 2014

O strojach, kiczu, fałszu i muzyce

W Nowy Rok weszliśmy... tanecznie.
Kolejnego sylwestra spędziłam z Lepszą Połową w domu. Pląsając do muzyki płynącej z telewizora. Zapowiadało się... szałowo. 
W ubiegłym roku, kiedy to panował gangnam style, po tańcach obolałe miałam co po niektóre partie ciała od wygibasów i podskoków. 
Miałam nadzieję na powtórkę... .
Ale się rozczarowałam... .
Bardzo byłam ciekawa wieczoru na największej scenie w Gdyni. Pierwszy raz tak wielka impreza... budziła nadzieje na wspaniałą zabawę. 
Mam dobry słuch, wyczucie melodii, sama trochę śpiewam, trochę gram... .
Tylko jeden jedyny wokalista zaśpiewał bez fałszu... . Brawo dla profesjonalnego jak zwykle Krzysztofa Krawczyka... .
Nawet Maryla Rodowicz miała "wpadki"... . Ale ona... jej podobno wolno wszystko... .
Zawsze ze zdumieniem i zdziwieniem przyjmowałam jej sceniczne kreacje. Tym razem zaskoczenie było ogromne... . Szczególnie ta pierwsza kreacja, z plastikowym brzuszkiem (coś chyba za chudym...) i obnażonymi również plastikowymi piersiami. Do tego maskujące pióra, które ponoć fruwały jeszcze przez kilka godzin nad sceną... .


 Druga kreacja była w stylu naszej Maryli, z balonami... . Tylko po co te balony, napompowane helem? 


Przypomniał mi się sprzed wielu laty wypadek Maryli na festiwalu albo w Opolu albo w Sopocie, gdzie zarwała się pod nią scena. Może stąd te balony...?

Kicz kiczem poganiał... . Bardzo lubiana przeze mnie Joanna Liszowska... .  


Ogólnie było... kiczowato i "fałszywie". 

Okazało się, że fałszywie było również i we Wrocławiu i w Krakowie... .
Te trzy koncerty były, w moim przekonaniu, jakby... zrobione "na siłę", bez przekonania... tę atmosferę świetnie oddaje piosenka...



A w Nowy Rok - obowiązkowo trzeba "być" na Koncercie Noworocznym z Wiednia. 
Tym razem dyrygentem był mój ulubiony Daniel Barenboim. Bardzo go cenię również jako pianistę.
Tym razem koncert można było tylko... posłuchać. Bo popatrzeć... jakoś mi nie współgrały tancerki w kreacjach słynnej Vivienne Westwood z cudowną scenerią pałacową... . Wyglądały nędznie, tanio i... wręcz ordynarnie. 
Tancerka, która tańczyła z partnerem do słynnego walca "Nad pięknym, modrym Dunajem" swoją kreacją przypominała mi... dalmatyńczyka.


Tu jednak muzyka była zagrana perfekcyjnie, miłymi dla oka były piękne dekoracje kwiatowe, tym razem przygotowane przez wiedeńczyków. Dyrygent jak zwykle przy muzyce "Marsza Radetzky'ego" składał wszystkim muzykom życzenia Prosit Neujahr! 

Niech więc będzie... Prosit Neujahr! 




8 komentarzy:

  1. Jestem Haniu. Swoje zdanie o kreacjach w Wiedniu juz napisalam. Bylam urzeczona ich wdziekiem i lekkoscia i innoscia. Ale za to zgadzam sie z Toba jak chodzi o koncert z Wroclawia. Zenada. A juz Izabella Trojanowska wpedzila mnie w stres. mialam wrazenie, ze nie dociagnie do konca. Stracila glos i moze lepiej niech, juz nie spiewa. Buziaki w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam Trojanowskiej, może... i dobrze... . Lubię Ją bardzo... przynajmniej na razie zachowam w pamięci Jej słynny występ w rękawiczkach - jednej białej, drugiej czarnej... . Buziaki :-)

      Usuń
  2. ...rzeczywiście sylwestrowy kicz był w TV, ale koncert...Jak zwykle na 6 z plusem! Oczywiscie co roku to mój program obowiązkowy!
    Wspaniałego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka Straussów nie jest wprawdzie moją ulubioną... ale... jakoś od lat obowiązkowo oglądamy, słuchamy... . Dziękuję Meg i Tobie Również życzę Do Siego, Kochana :-)

      Usuń
  3. Haniu, też bardziej słuchałam tego koncertu jak oglądałam. :) Kreacje powyżej są pożal się Boże, masakra i jeszcze nie wiadomo co. :) Dlatego wolę słuchać, nie patrzeć co by nie niszczyć swoich wzrokowych zmysłów. :) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daisy, w tym roku nie było na co patrzeć... :-) Dziękuję i Tobie Do Siego :-)

      Usuń
  4. A ja po raz pierwszy od lat nie obejrzałam koncertu - strasznie żałuję. Natomiast sylwestrowy kicz był przerażający. Spędziłam wieczór z gronie rodzinnym i "skakaliśmy" pilotem pomiędzy Wrocławiem, Gdańskiem i Krakowem - żenada w każdym mieście :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edytko, nie Gdańskiem a... Gdynią! Pierwszy raz Polsat był na sylwestra w Gdyni... . Swoją drogą... Gdynia wypromowała się trochę i może zacznie w końcu błyszczeć na tle Gdańska i Sopotu. :-)

      Usuń

Komentuj, ale nie obrażaj :-)